wtorek, 1 lipca 2014
Rozdział V - Mam sensację! Igła, zostałeś bohaterem romansu, ty i Wrona!
Powietrze między nimi stężało tak, że można było je pokroić na kawałeczki i podać na deserowych talerzykach. Jagna czuła jak niewidzialna siła pcha ją ku Wronie, który przysuwał się niebezpiecznie blisko. Przymknęła oczy, czekając na nieuchronny dotyk warg Andrzeja, czuła jego perfumy, ciepło ciała i męski zapach, gdy nagle za jej plecami rozległ się lekko piskliwy głos osoby trzeciej.
- Mogę prosić autograf?- zapytało dość natrętnie.
Andrzej niechętnie odsunął się od kuzynki Igły, patrząc ponad jej ramieniem na uśmiechnięte oblicze nastolatki z aparatem na zębach.
- Bardzo proszę. - rzekł uprzejmie, acz dało się wyczuć w jego głosie zdenerwowanie. Uwielbiał swoich fanów, ale w tym momencie miał ochotę zamordować owe roziskrzone dziewczę a potem porzucić zwłoki pod Spodkiem.
Pomimo morderczych myśli podpisał się na podsuniętym notesiku, zrobił sobie z dziewczyną selfie a nawet zdołał wykrzywić usta w czymś podobnym do uśmiechu. Gdy fanka oddaliła się ze smartfonem przy uchu, klapnął na kanapę sfrustrowany i zniechęcony. Jagna nie mogła powstrzymać się od uśmiechu, sytuacja nie była z rodzaju tych zabawnych, gdyż zachodziło spore prawdopodobieństwo że równie dobra okazja nie powtórzy się szybko, ale mimo to nie miała zamiaru się złościć. Jej kontaktami z Wroną rządziła jakaś kapryśna złośliwość losu, która w dzisiejszym dniu miała używanie.
Andrzej spoglądał na ubawioną Jagnę, czując jak wraca mu dobry humor. Co prawda nastrój do amorów, jak to mawiał Igła, prysł jak bańka mydlana, ale udało się uratować wieczór.
- Powinieneś napisać książkę pt "Osaczony". - skomentowała dziennikarka. - Nawet w tak odludnym miejscu zostałeś dostrzeżony przez płeć przeciwną.
Siatkarz westchnął teatralnie.
- Będę musiał znaleźć kogoś z dobrym piórem, żeby spisał moje ciężkie życie, ale zanim to uczynię zasięgnę porady u mojego psychoterapeuty!
- A może raczej psychoterapeutki?- zaśmiała się Jagna.
- Na szczęście żadnej nie znam a nasz kadrowy psycholog ma żonę, trójkę dzieci i łysieje. Zdecydowanie na sesjach u niego jestem bezpieczny.
Jak Andrzej podejrzewał podczas picia drugiej kawy, na którą oboje się skusili, nie wrócił już nastrój do amorów. Gawędzili swobodnie a mało wnikliwe oko, mogłoby uznać ich za dwójkę starych przyjaciół nie osób, pomiędzy którymi dopiero zadzierzga się nić sympatii.
Skonsumowawszy kawę Jagna i Andrzej niespiesznym krokiem udali się w stronę hostelu Zacisze.
Przez krótką drogę do miejsca zakwaterunku dziewczyny, oboje milczeli pochłonięci własnymi myślami. Wieczór pomimo brawurowej akcji ratunkowej i wypadającej z zaskoczenia fanki, można było uznać za spokojny. Gdy oboje zatrzymali się pod dobrze sobie znanymi drzwiami, nastąpiło coś czego Jagna się nie spodziewała.
Dwie wielkie dłonie opadły na jej ramiona, potem niesmiało objęły jej twarz. A potem Andrzej pochylił się i zaczął ją całować, delikatnie, wręcz można by nawet powiedzieć nieśmiało muskając swoimi wargami usta Jagny.
Zdradzieckie ręce dziennikarki, najzupełniej ignorując wolę swojej właścicielki, zawędrowały na szerokie plecy Wrony (a z nich na kark i głowę), przyciągając resztę przynależnego do nich ciała bliżej ciała siatkarza. To musiało ośmielić Andrzeja, bo pocałunek stał się mocniejszy, głębszy i bardziej namiętny.
Sami nie wiedzieli jak długo znajdowali się w tym błogim stanie totalnego zapomnienia. Do rzeczywistości przywróciło ich przeraźliwe skrzypnięcie drzwi i okrzyk małej dziewczynki:
- Mama, oni się caujom! Bleeeee!
Jagna prychnęła śmiechem, odrywając się od również roześmianego Andrzeja.
- Bo nas zaraz za obrazę moralności zgarną - powiedziała, odprowadzając dziewczynkę i jej mamę wzrokiem.
Wrona nie miał najmniejszej ochoty sobie iść, ale wiedział, że nie ma wyboru. Ten wieczór musiał się wreszcie skończyć. Niestety.
- To co - w głosie siatkarza brzmiał wyraźny żal. - Do jutra?
- Do jutra - Jagna uśmiechnęła się tak, że serce Wrony fiknęło potrójne salto mortale z upojenia. - I skopcie makaroniarzom tyłki.
- Skopiemy! - zasalutował Andrzej.
Jagna położyła się spać z błogim uśmiechem, ona jednak nie miała wokół siebie ukochanych i niemożliwie wścibskich kolegów. Ze zwinnością pingwina-komandosa Wrona zdołał się przemknąć na właściwe piętro hotelu, unikając spotkania z kumplami, jednak pod drzwiami pokoju szczęście go opuściło. Wpadł prosto na Ignaczaka, uzbrojonego, a jakże, w nieodłączną kamerę.
- Tak wygląda Romeo, wracający z randki - zaraportował Igła. - A może nawet don Pedro po tajnej misji, którego kopnęło dwieście dwadzieścia wolt.
- Że co? - Wrona odwrócił się od drzwi, które właśnie otwierał. - Krzysiu, co ty bredzisz? Może ciebie coś kopnęło, koń w głowę na przykład?
- Obejrzyj się w lustrze - rzekł enigmatycznie Igła.
- To jakiś nowy trend? - zapytał sarkastycznie Zibi z głębi pokoju. Leżał na łóżku Karola i rąbał w jakąś grę na jego laptopie. - Wrona, planujesz zostać Cristiano Ronaldo polskiej siatki?
Coraz mocniej skonfundowany Andrzej pomaszerował do łazienki, po piętach zaś deptał mu chichoczący Igła. Jedno spojrzenie w lustro wyjaśniło wszystko.
Podczas pocałunku Jagna potargała czuprynę Wronki, czyniąc z niej coś na podobieństwo bardzo niechlujnej, sterczącej na wszystkie strony strzechy.
- A - rzekł niepewnie Andrzej. - Bo strasznie wieje i mnie tego...
- Aha - odparł ubawiony Igła. - Huragan jest, nie Zibi?
- Trąba powietrzna! - zarżał Zbigniew. - Cyklon Jagna nadciąga, chowajcie kobiety, dzieci i Wrony!
- Nie przeginaj, Bartman - ostrzegł Wrona.
- Kto przegina? - w pokoju pojawił się Karol z nieodłącznym smartfonem w ręku.
- Spokój, chłopaki - nakazał stanowczo Igła, wyłączając kamerę. - A teraz myciu i lulu, bo jutro mamy meczyk do zagrania. Zbysiu zostaw komputer Karola i szuruj do swojego pokoju!
- Tak, pani przedszkolanko - rzekł Zibi sarkastycznie łypiąc na Igłę błękitnymi oczyma znad okularów w czerwonych dizajnerskich oprawkach.
Gdy wyszli z pokoju Zbyszek wprost nie mógł wytrzymać i musiał wtrącić trzy grosze od siebie.
- Trochę cię nie rozumiem, Krzysiu. - zagaił. - Myślisz, że dlaczego Wroniasty przylazł taki rozczochrany?
Igła spojrzał na Zbigniewa pobłażliwie.
- Zbysiu najukochańszy czy w twym pytaniu, słusznie wyczuwam zazdrość? Nieładnie przyjacielu miałeś u Jagienki swoją szansę, ale jak widać ona woli facetów z bardziej bujną fryzurą i nie mówię tylko o tej na głowie. - powiedziawszy to zachichotał pod nosem, zostawiając Zbigniewa bez odpowiedzi.
Dzień później Jagna spędziła na błogim lenistwie i surfowaniu w sieci. Telefon milczał jak zaklęty, dziennikarka doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Andrzej mocno trenuje przed wieczornym meczem.
Godzinę przed meczem panna Ignaczak, ubrana w koszulkę ze swoim własnym nazwiskiem i numerem reprezentacyjnym kuzyna zasiadła na widowni Spodka.
Z miejsc, które załatwił jej Igła miała idealny widok zarówno na parkiet a także na ławkę rezerwowych. Na parkiecie swoją rozgrzewkę wykonywali Włosi, Polacy zaś mieli wyjść zaraz po nich. Miejsca przed Jagną przez jakiś czas świeciły pustkami, dopiero pół godziny przed spotkaniem zasiadły na nich dziewczęta w biało czerwonych wiankach koszulkach reprezentacyjnych i mocnych makijażach.
- O jest Wronka!- jedna z dziewcząt lekko trącnęła koleżankę łokciem. - Jaki on jest cudowny, wczoraj na spotkaniu spojrzał mi głęboko w oczy!
- A czytałaś na ptysiach.net że nie ma dziewczyny? Podobno jest bardzo wymagający i szuka tej jedynej! Jakie to romantyczne!- dodała druga z dziewczyn.
- Zobaczycie, że szybko sobie jakąś znajdzie a myślicie że po co te spotkania z fanami? Wiadome, że przychodzą na nie dziewczyny to wyhacza tam sobie co ładniejszą i zamiast autografu napisze jej numer telefonu. - dosłyszała Jagna od trzeciej z fanek.
Rozmowa przyprawiła ją o nieoczekiwany napad śmiechu, który został przerwany przez Igłę przepychającego się pomiędzy siedzącymi kibicami.
- Przepraszam, przepraszam...- tarabanił się na wyznaczone miejsce. - Kochana przepraszam za spóźnienie miałem wywiad przy ściance a potem Jurek Mielewski zgarnął mnie na dwa zdania do studia!- wysapał jednym tchem.
Dziewczęta komentujące życie uczuciowe Wrony jak na komendę odwróciły się patrząc ze zdziwieniem na Igłę całującego Jagnę w policzek.
Tymczasem siatkarze powoli kończyli rozgrzewkę.
- Ej, on patrzy w naszą stronę! - kwiknęła jedna z hotek. - Boski Endrju!!!
- O Jezu, on naprawdę na nas patrzy! - zapiszczała druga.
Jagna spojrzała na parkiet. Andrzej Wrona istotnie patrzył w tę stronę, jednakże nie spoglądał on na fanki.
On patrzył prosto na Jagnę.
Nagle uśmiechnął się, dziennikarka odpowiedziała mu tym samym i już musiał się odwrócić w stronę parkietu, bo zaczęto grać hymny.
Na czas meczu dziewczyny w wiankach ścichły, ograniczając się jedynie do rzucania zgorszonych spojrzeń na Jagnę i żywo komentującego przebieg meczu Igłę.
- No kurrr... tego, czy oni chcą, żebym ja zawału dostał?! Tak punkty tracić?! - wrzeszczał Krzysiek. No dawać, dawać, tak, Wronka! Fruwaj Wronka, daj im czadu!!!
A Wrona naprawdę fruwał, zupełnie jakby miał skrzydła u ramion, takiej mocy dodawała mu obecność Jagny na trybunach. Natomiast siedzący na ławce rezerwowych Zibi doskonale wiedział, do kogo skierowane było owo płomienne spojrzenie Andrzeja. Wiedział - i dlatego minę miał ponurą.
Igła przewrzeszczał wszystkie pięć setów, chrypnąc dopiero w połowie tiebreaka.
- Krzysiu, może parę surowych jajek powinieneś wypić, tak wiesz, na struny głosowe? - Jagna poklepała kuzyna po ramieniu, gdy wreszcie przestał drzeć się z radości po ostatnim meczu.
- Oj tam - wychrypiał. - Czepiasz się, kobieto!
Wydłubawszy się spomiędzy krzesełek zeszli na parkiet, poprzedzani przez owe zainteresowane życiem prywatnym Wrony fanki. Wrona na ich widok, Ignaczaków, nie hotek, ruszył w ich stronę rysią, jak szarżująca husaria.
- Ojej, Andrzej! - zapiszczały zgodnie fanki. - Fotkę, prosimy o fotkę!
- Za chwilę - rzucił Wrona w przelocie. Oblicza hotek wydłużyły się smętnie, kiedy zaś Andrzej, przybiwszy piątkę z Igłą, przytulił do siebie Jagnę, z dwóch par grubo umalowanych usteczek dobyło się jednogłośne wzgardliwe prychnięcie.
Po meczu wszyscy, nie wyłączając zachrypniętego Igły, byli głodni jak wilki, podczas kolacji zatem hotelową jadalnię spowijała zrazu cisza, przerywana tylko brzękaniem sztućców i zastawy. Kiedy jednak panowie zaspokoili pierwszy głód, w ruch poszły języki i smartfony. Omawiano dokładnie przebieg meczu. gratulowano sobie wzajem zagrań, sypano żartami, pod stołami zaś wrzało od słanych esemesów, ememesów i innych form elektronicznej komunikacji.
- Ej, chłopaki! - wrzasnął nagle Kłos, wcinając się w żarliwe dyskusje o zagrywkach i blokach. - Mam sensację! Igła, zostałeś bohaterem romansu, ty i Wrona!
Rafał Buszek opluł się kawą.
- Sorry, Kłosiu, ale co ty mówisz? - zapytał, wycierając gors. - Endrju się do Igły dobiera? Ja się mogę mylić, ale Krzysiek mi na dziewczynę nie wygląda...
Pół repry kwiknęło z żywej radości, drugie pół wytrzeszczyło oczy.
- No właśnie - poparł Buszka Igła. - Nie dość, że nie wyglądam, to w ogóle nie lecę na takie brodate małpy. Pardą, brodate Wrony. Co ty snujesz, Karol?
- No sami zobaczcie - Kłos uniósł w górę smartfona. Natychmiast stado kolegów z Igłą i Zibim na czele zwaliło mu się na plecy. Wrona natomiast przeoczył zamieszanie, bo pisał właśnie esemeska do Jagny.
- Co to jest? Ptysie.net? - Igła zajrzał nieufnie w ekran kłosowego smartfona. - Ty nie masz czego czytać?
- Znajoma mi linka przysłała - wykręcił się Karol. - Czytaj tekst, głąbie.
- "Popularny Igła zjawił się na meczu z jakąś tajemniczą nieznajomą" - przeczytał na głos Krzysiek. - "Tej femme fatale nie wystarczył flirt z żonatym przecież Ignaczakiem, bo po meczu zabrała się za uwodzenie Andrzeja Wrony. Ciekawe czy Wrona wie co tu się święci?" co to, kurde, jest?
- Czekaj, tu focia jest - Zati był wyraźnie w nastroju śledczym. - Ja jego, czym to było robione? Mój toster ma lepszą rozdzielczość!
Istotnie, zdjęcie było potwornie niewyraźne i niedoświetlone. Igłę dawało się od biedy rozpoznać, natomiast wygląd siedzącej obok niego osoby pozostawał glęboką tajemnicą, zamkniętą w rozmazanych pikselach. Przy odrobinie uporu można było dostrzec, że rozpikselowana jednostka jest najprawdopodobniej płci żeńskiej.
- Gdybym nie wiedział, że to Jagna, tobym pomyślał, że to nieboszczyk Lenin - stwierdził Igła.
- Jagna? - zdziwił się Buszek niezmiernie. - Romansujesz z Jagną?
- On nie - rzekł jadowicie Zibi.
- Co Jagna? - znajome imię przywróciło Wronę do rzeczywistości. - Co od niej chcecie?
- My nic, ale ptysie.net chyba ci tego nie wybaczą!- rzekł Ziomek z udawaną powagą.
- Szykuje się afera sypialniana.- dorzucił Mika.
- Jagna z nim nie sypia!- wyrwało się Zbyszkowi.
Wszystkie pary oczu skierowały się na niego ze zdziwienie.
- Zbysiu jak widać jest materacem i wszystko wie. Powiesz mi Zbigniewie jak to właściwie jest bo Andrzeja chyba zatkało. - Karol Kłos był w wyraźnym nastroju do uszczypliwości.
- Przestańcie wygadywać bzdury!- Andrzej zdenerwował się nie na żarty. - Nie wasza sprawa co robię z Jagną, poza tym siedzi tutaj Igła i na pewno nie ma ochoty słuchać plotek na temat swojej kuzynki.
- Calm down, Wronka!- Fabian siedzący koło oburzonego Zbigniewa próbował załagodzić sytuację. - Prawie wszyscy znamy Jagnę i nie mamy zamiaru plotkować na jej temat. A ty Zbysiu pilnuj swojego materaca bo w nocy tak się wierciłeś, że całe łóżko latało.
- Może ma owsiki?- wyrwało się Kłosowi.
Sala zarżała śmiechem, tylko Zbigniewowi nie było wesoło, był ogarnięty żądzą mordu, która spalała go od środka czyniąc w jego duszy istną pożogę.
Po meczu w Spodku, reprezentacja przeniosła się do Łodzi w której również ograła Włochów. Jagna, która stała się przedmiotem plotek na ptysiach.net nie mogła jechać na mecz w stolicy województwa łódzkiego. Następnego dnia koleżanka z radia zadzwoniła do niej z płaczem, iż musi ją zastąpić bo ma dziecko w szpitalu. Rada, nie rada musiała pomóc koleżance w potrzebie i wrócić do Rzeszowa.
Andrzej nie był zachwycony, miał bowiem ochotę porozmawiać z Jagną o kilku sprawach w tym o pocałunku przed katowickim hostelem.
Po rozgromieniu Włochów przyszedł czas na przetestowanie nowej hali w Krakowie. Biało- czerwoni spisali się na medal, ogrywając Canarinhos ku ogromnemu zachwytowi zgromadzonych kibiców, zwłaszcza zaś kibicek.
Następnie przyszedł czas na Bydgoszcz, która okazała się mniej szczęśliwa. Po srogich batach od Brazylijczyków, którym nad głowami wisiał miecz Damoklesa i widmo odpadnięcia z Ligi Światowej przyszedł czas na Iran.
Reprezentacja wyleciała do Arabskiej Republiki Iranu zaraz po meczu w Bydgoszczy. Igła nabawiając się kontuzji na jednym z treningów, został przez Stefana odesłany do domu na kilkudniowy odpoczynek. W Iranie chłopaków zastał potworny skwar, niemożność założenia krótkich spodenek i blokada portali społecznościowych za wyjątkiem Instagrama, którego Wrona i Kłos wykorzystali do zamieszczania zdjęć i informacji.
Andrzej po jednym z wyczerpujących treningów postanowił się zbuntować, nie zakładając długich dresów.
- Nie będę się palił w tym słońcu!- rzekł poirytowany.
Irański kocioł, składający się z samych kibiców(panie w tym kraju nie mogą wejść na halę) i jednej zakutanej* kobiety, okazał się piekielnym terenem. Polacy wrócili z podkulonymi ogonami po bardzo ciężkich bojach i wyraźnym spadku formy. Irańczycy, głodni sukcesu roztrzaskali ich w drobny mak. Andrzej był wściekły podwójnie, ponieważ w hotelu zablokowano mu internet i z Jagną mógł porozmawiać jedynie za pomocą smsów. Przez te dwa tygodnie w trakcie których się nie widzieli, odczuwał dominującą tęsknotę. Nie mógł znaleźć sobie miejsca a podczas meczów marnował sytuację myślami będąc w Rzeszowie. Żałował, że poznał kuzynkę Igły w czasie reprezentacyjnego kotła i nie mógł wziąć nawet dwóch dni urlopu. Będąc już w Gdańsku dostał wiadomość jakiej się nie spodziewał. Jagna donosiła, że synek koleżanki jest już całkiem zdrowy i koleżanka wróciła do pracy a ona dostała pozwolenie na urlop.Obiecała przyjechać do Gdańska razem z Iwoną, wracającym po kontuzji barku Krzyśkiem oraz dzieciakami.
* zakutana - inaczej obwiązana chustami aż po same oczy!(przyp. Fiolki).
__________________________________________________________
Witajcie!
Dzisiaj bez specjalnej przemowy i biadolenia. Dziękujemy Wam za komentarze, szczególnie te długie i tak mega pozytywne. Jesteśmy wzruszone i zmotywowane do dalszej pracy! Następny rozdział za około tydzień!
PS. Czy któraś z Was wykonuje może szablony na blogi? Nie ogarniamy szabloniarni, ponieważ do tej pory nasze szablony robiła Martina a teraz zachciało nam się coś bardziej rozbudowanego. Jeśli ktoś zlitowałby się nad nami i wykonał nam szablon to byłybyśmy stokrotnie wdzięczne! :)
Pozdrawiamy serdecznie Fiolka&Martina :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetny! Uwielbiam to opowiadanie. A pocałunek Jagny i Andrzeja aww ^^ pozdrawiam ; )
OdpowiedzUsuńHomo hotkownikus ahh
OdpowiedzUsuńPrzez cały rozdział śmiałam się jak opętana. Dobrze, że w domu nikogo nie ma. Te dziewczyny przed meczem miazga. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńNo to tak: rozdział świetny jak zawsze. Rozwaliły mnie te hotki;) Leżę i nie wstaję. Świetny pomysł ze ptysiami.net. Wyczuwam jakąś aluzję do portalu ciacha.net??? Ale i tak nic nie przebije zazdrosnego Bartmana. Pozdrawiam, czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńHotki miażdżą system! :P Czasami mam wrażenie, że owe stworzenia rozmnażają się przez pączkowanie, bo ich liczba rośnie w zastraszającym tempie.
OdpowiedzUsuńNo, no, "Endrju" postanowił przejść do konkretów! ;) I bardzo dobrze, bo ileż można żyć wyłącznie marzeniami?
Pozdrawiam i niezmiennie czekam na następny :)
Laski przed meczem rozwalają system .
OdpowiedzUsuńA to , że toster robi lepsze zdjęcia jest the best
Zbysiu zazdrośnik, ojjj ale wcale nie jest mi przykro. I w końcu doszło do pocałunku ^^
Jeju! Ja mi się spodobał ten rozdział! Wreszcie zaczęło się coś dziać! Cieszę się, że po tym pocałunku nic się między nimi nie zmieniło. Czasem, jak czytam jakieś opowiadania, to po pierwszym pocałunku ludzie przestają się do siebie odzywać. Tu jest inaczej i to mi się podoba :D Sądzę, że to te hotki zrobiły zdjęcia.
OdpowiedzUsuńMój toster też robi lepsze zdjęcia :D Hahah :D
Jakoś nie jest mi żal Zbyszka. :D
Pozdrawiam, no_princess :*
Trafiłam tutaj przez ciacha eee znaczy ptysie.net :D
OdpowiedzUsuńNigdy bym nie podejrzewała siebie że zacznę czytać tego typu opowiastki a jednak. I to świadczy o tym, że nie należy oceniać czegoś o czym się nic nie wie, tylko najpierw trzeba się z tym zapoznać. Tak jak wcześniej próbowałam napisać a zażarło mój komentarz Wasze opowiadanie jest genialne! Świeży styl, lekka forma, wydarzenia są jak najbardziej realne, ma się wrażenie że rzeczywiście mogłyby mieć kiedyś gdzieś miejsce. Wasze dowcipy - chylę czoło !!! Serio same je wymyślałyście?! Nie na darmo mówi się ze stworzyć dobrą komedię czy skecz kabaretowy jest trudniejsze niż jakikolwiek inny gatunek. Żarty są takie, że już nie raz padała na podłogę ze śmiechu :D I jeszcze jeden wielki ogromny plus - wychwycenie cech charakteru naszych siatkarzy i nadanie ich bohaterom opowiadania - po prostu idealnie dopasowane! Wracam do czytania, czekam na następne i nie przestawajcie pisać!
pozdrowienia
skorpionik
Też trafiłam tu przez... ptysie.net i chyba zostanę na dłużej :))
OdpowiedzUsuńaoiyuno
Uśmiech nie schodził mi z twarzy czytając ten rozdział jak i pozostałe :). Dziewczyny piszecie zarąbiste. Uwielbiam was, no normalnie uwielbiam :** :D. Endruj taki słodki kiedy zakochany ;3 a Zbyś to taki buc trochę tutaj, niech nie wtrąca się w sprawy Wronki i Jagny. Miał swoją szansę i jej nie wykorzystał to niech teraz cierpi xd. A portal ptysie.net rozwalił system :D
OdpowiedzUsuńPtysie.net?! Haha :D Fajnie to wymyśliłyście! :)
OdpowiedzUsuńBiedny Zbysio, no zazdrość mu uszami wychodzi a pomiędzy Jagną a Andrzejem iskrzy, oj iskrzy! :) Ten pocałunek *-*
Oczywiście afera na ptysiach rozbawiła mnie do łez! :D
Jesteście genialne, pozdrawiam :*
Dzięki za link do opowiadania, bo jest świetne! Bardzo przyjemnie się czyta i fabuła genialna :) już nie mogę doczekać się dalszych losow Jagny i spółki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Luna :*