Andrzej spojrzał na ekran telewizora w momencie, kiedy kapitan Niemiec, Philipp Lahm wznosił w górę złoto-zielony puchar. Dla Jagny i Andrzeja nie miało to jednak znaczenia. Oboje w tym momencie czuli się jakby przed chwilą zdobyli mistrzostwo świata.
- Ja wygrałem. - Wrona zaśmiał się gardłowo, przygarniając Jagnę do swojej owłosionej piersi.
Dziewczyna spojrzała w roześmiane oblicze siatkarza, odwzajemniając mu się szerokim uśmiechem.
- Popatrz, popatrz ja też mam takie przekonanie. - zachichotała bawijąc się kędziorami na klacie Andrzeja.
Pod wpływem dotyku Jagny we Wronie znów wzburzyła się krew, tak jakby ktoś nagle wpompował mu w żyły kilka butelek szampana.
- Myślę...- zwinnie przekręcił się tak, by panna Ignaczak znalazła się pod nim. -... że powinniśmy uczcić nasz wspólny sukces. - powiedziawszy to nachylił się nad nią biorąc w posiadanie jej chętne usta.
Dalsza połowa nocy upłynęła im na celebrowaniu obopólnego sukcesu, potem zaś zasnęli w swoich objęciach.
Pożegnali Londyn spacerem po Hyde Parku, przy czym Wrona nie mógł się opanować, żeby nie wskoczyć na wolną skrzynkę i nie rąbnąć soczystej przemowy, zachwalającej siatkówkę. Jagna wysłuchała jej z poważną miną, na zakończenie zaś wykonała burzliwą, acz jednoosobową, owację na stojąco.
- Jestem zawiedziony! - oznajmił Andrzej, złażąc ze skrzynki. - Nie spisałaś się jako publiczność!
Jagna wzięła się pod boki.
- Oooo, a to dlaczegóż? - zapytała.
Wrona przybrał bardzo poważną minę.
- Oczekiwałem, że rzucisz we mnie z zachwytu majtkami - odparł. - Albo przynajmniej stanikiem!
- Bardzo chętnie - szepnęła zmysłowo wprost do jego ucha. - Ale wieczorem i w sypialni.
Andrzej najpiierw zamruczał ukontentowany, potem zagrzmiał gromkim śmiechem, płosząc gołębie w promieniu kilkudziesięciu metrów, potem zaś chwycił Jagnę w objęcia i zakręcił się z nią jak bąk.
Lot minął bez problemów, jednak już w Polsce szyki pomieszał im nieco alarm bombowy, skutkiem którego musieli trochę posiedzieć w hali przylotów na Okęciu. Przyczyną zamieszania był bezpański bagaż, stojący sobie w hali głównej, podejrzany iż zawiera bombę. Ostatecznie i po wnikliwym badaniu przez rozmaite służby, okazało się, że w walizce były jedynie najzupełniej niegroźne gacie, koszulki i inne absolutnie niewybuchowe elementy garderoby i ruch na lotnisku przywrócono.
Ponieważ jednak rozładunek bagaży został na dłuższy czas wstrzymany, po jego ponownym uruchomieniu wokół taśm zapanowało małe pandemonium. Pasażerowie miotali się od stanowiska do stanowiska usiłując dociec na którym podajniku będą nadjeżdżać ich toboły,. tablice świetlne podawały sprzeczne informacje, a całość przypominała ogólnym chaosem pożar w domu publicznym.
Wobec powyższego Jagna i Wrona postanowili się rozdzielić w poszukiwaniu właściwej taśmy bagażowej. Wzrost Andrzeja umozliwiał sprawdzanie zawartości podajnika bez przepychania się przez tłum, dzięki czemu Wrona błyskawicznie zlustrował kilka stanowisk i stwierdził, że tam ich bagażu nie ma. Po lustracji kolejnego zdołał również ponad głowami ludzi dojrzeć Jagnę, machającą rękami z drugiego końca hali.
Ruszył w jej stronę, gdy minęła go jakaś złotowłosa piękność, ciągnąca za sobą subtelną smugę zapachu drogich perfum. Wkładała coś do torebki i jakiś kawałek papieru sfrunął z jej rąk prosto pod stopy Andrzeja. Ten odruchowo podniósł świstek i wręczył go piękności.
I zamarł.
Znał złotowłosą i to bardzo dobrze.
- Klaudia? - bąknął zaskoczony.
- Och, cześć Andrzejku - piękność uśmiechnęła się.
Po drugiej stronie hali Jagna oglądała scenę w formie stopklatek, dzielonych kolejnymi falami przechodzących ludzi. Wyraz twarzy Andrzeja, skamieniałego w półukłonie przed jakąś blondyną, nie podobał jej się ani trochę.
Zanim zdołała przepchnąć się przez wszędobylski tłumek pasażerów, Andrzej pogrążył się w rozmowie z blondynką. Z wyrazu jego twarzy a zwłaszcza szerokiego uśmiechu można było wywnioskować, że bardzo dobrze się znają.
- ...na długo wróciłaś do Polski?- dosłyszała dziennikarka gdy udało jej się dobrnąć do chłopaka i jego rozmówczyni.
- Na stałe. - odpowiedziała srebrzystym głosem, poprawiając wystudiowanym gestem idealnie wymodelowane włosy.
Jagna postanowiła przerwać im pogawędkę.
- Andrzej, nasze bagaże są po drugiej stronie hali. - zwróciła się do Wrony.
W tym momencie jasne spojrzenie nieznajomej zlustrowało pannę Ignaczak od stóp obutych w czerwone tenisówki po legginsy i koszulkę ze Smerfami. Zobaczywszy napis Love is in the air, uniosła w górę idealnie wydepilowane łuki brwi w geście zdziwienia.
- Klaudia, przedstawiam ci moją koleżankę Jagnę Ignaczak. Właśnie wracamy z Londynu...- Andrzej przemówił przedstawiając sobie obie panie.
Słowo koleżanka ubodło Jagnę jak malutka, ale piekielnie ostra igiełka wbita w czułe miejsce. Było to raczej określenie letnie, nie powiązane z głębszymi uczuciami i emocjami. Czy ostatnie dni w Anglii były dla Andrzeja tylko "koleżeńskim" wypadem? Dwie ostatnie noce też nazwałby "koleżeńskimi" relacjami? Zabolało, ale dziewczyna wiedziała, że Wrona nie powiedział tego specjalnie i z premedytacją. Był bardzo zdenerwowany zaistniałą sytuacją.
Jagna postanowiła nie robić scen i grzecznie porozmawiać ze znajomą Andrzeja, tak jakby faktycznie była tylko jego koleżanką.
- Bardzo mi miło. - zdołała wydukać.
Klaudia podała kuzynce Igły wymaniciurowaną dłoń.
- Mi również. Mam nadzieję że wypad się udał. - powiedziała dość nieszczerze. - Andrew, zmieniłeś numer komórki?- zapytała nagle.
- Nadal ten sam. - odpowiedział.
- Wobec tego skontaktuję się z tobą.- uśmiechnęła się anielsko. - Teraz mam trochę zamieszania ze znalezieniem apartamentu w Warszawie, ale jak tylko się ulokuję to dam znać. Mamy dużo do obgadania. Do zobaczenia!- powiedziawszy to ucałowała zbaraniałego Wronę w policzek i popłynęła ku wyjściu.
Siatkarz przez jakiś czas milczał, zupełnie ignorując Jagnę, co doprowadzało ją do szewskiej pasji. Z każdą kolejną sekundą czuła się coraz gorzej i miała ochotę pójść po swój bagaż i bez słowa opuścić to przeklęte lotnisko. Chciało jej się wyć!
Gdy w końcu udało im się zabrać swoje walizki, Andrzej ni stąd ni z owąd przygarnął dziewczynę do siebie, wyciskając na ustach czuły pocałunek.
- Jedziemy do mojego mieszkania a potem odwiozę cię do Rzeszowa. Dopiero jutro po południu mam być w Bełchatowie, wezmę ze sobą Igłę. Przygarniesz mnie?- zapytał.
- Czy mam jakieś wyjście? W końcu jestem twoją koleżanką. - Jagna celowo zaakcentowała ostatnie słowo.
Do Andrzeja doszło, że jego dziewczyna jest zazdrosna o Klaudię. Poczuł się jak głupi baran.
- Skarbie, nie chciałem powiedzieć koleżankę. Po prostu dawno się z Klaudią nie widziałem i byłem zaskoczony...- tłuaczył się.
- Czy ja coś mówię?
- Nie no, nic... - Andrzej wił się jak dżdżownica na haczyku.
Jakoś zdołał ułagodzić Jagnę i kiedy wyruszali do Rzeszowa,
wydawało się, że po niedawnej burzy nie zostało nawet śladu.
Igła przywitał ich entuzjastycznie, zapytał kiedy chrzciny i ledwo
uchylił się przed ciosem, wymierzonym przez Jagnę. Ledwo też dał
się Jagnie pożegnać z Wroną, a trzeba tu powiedzieć, że
Andrzejowi zebrało się na wyjątkowo czułe formy pożegnania i nie
mógł się od Jagny oderwać.
- Stary, bo się zassiecie i trzeba będzie nożem podważać -
Krzysiek ostrożnie wsadził głowę do swojego salonu, w którym owo
pożegnanie następowało.
- Żebym ja ci czegoś nie podważyła - mruknęła złowróżbnie
Jagna.
- No co, ja tylko w trosce o was, poza tym czas nas go... au! -
jęknął Igła, łapiąc się za ucho, w które właśnie oberwał
ścierką. - Kochanie, za co?!
- Musisz podglądać? - Iwona wzięła się pod boki. - Daj im spokój
na chwilę!
- Już nie trzeba - oznajmił Wrona, wyłaniając się z salonu. -
Chodź, Krzysiu.
- Jak dzieciak - mruknęła pani Ignaczak, na poły z dezaprobatą, a
na poły z czułością, patrząc, jak jej mąż wychodzi, posyłając
jej w powietrzu zawiesistego całusa.
- Faceci tak mają - odmruknęła Jagna ponuro.
Iwona spojrzała na nią badawczo, ale drążyć tematu nie
próbowała.
W bełchatowskim hotelu Wrona wpadł niemal na wejściu na Zibiego.
Igła zamarł, spodziewając się ekscesów i rękoczynów, oraz
zastanawiając się gdzie wsadził kamerę i jak szybko zdoła ją
wyjąć, jednak nic takiego nie nastąpiło. Zbigniew zmierzył
rywala szyderczym spojrzeniem błękitnych ócz, odął wargi, po
czym rzekł.
- Klaudia jest w Polsce. Widziałem ją w Warszawie.
Wrona zmarszczył brwi.
- Dlaczego mi to mówisz?
- Pomyślałem, że chciałbyś wiedzieć - odparł Zibi
nonszalancko, odchodząc korytarzem.
Następny tą wiadomością uszczęśliwił Andrzeja Kłos, zaledwie
Wrona zdołał przestąpić próg ich wspólnego pokoju.
- Ty, wiesz, że Klaudia jest w Polsce? Podobno wraca na stałe!
Andrzej cisnął walizkę na łóżko.
- Przecież wiem, widzieliśmy się na lotnisku - odparł
niecierpliwie. - Klaudia to przeszłość.
- Skoro tak mówisz - Karol zastrzygł brwiami znad swego telefonu.
Kiedy na stołówce poinformował go o tym z kolei Drzyzga, Andrzej z
lekka wybuchł.
- Umówiliście się, czy jak? - zawarczał. - Co mnie obchodzi moja
była?!
- Wyluzuj, facet - Fabian wzruszył ramionami. - Snickersa se kup,
czy coś...
Prawda była taka, że Andrzej nie mógł przestać o Klaudii myśleć.
Był nią kiedyś głęboko zafascynowany, a po tym, jak z nim
zerwała, nie mógł się pozbierać bardzo długo. Ale Jagna, Jagna
też była dla niego ważna.
Cholera, co za bigos.
Tymczasem Jagna, nieświadoma perturbacji uczuciowych Andrzeja,
tyrała za trzech, gdyż redakcję nawiedziła epidemia rotawirusa.
Połowa personelu siedziała w domach, a dokładniej w łazienkach,
bojąc się od nich oddalić, rąk do pracy brakowało, zatem
szefostwo, kusząc pozostałych na placu boju rozmaitymi rzeczami,
zwalało im na głowy jak najwięcej roboty. Jagna sama się nie
czuła za dobrze, miała gorączkę i najchętniej położyłaby się
do łóżka, ale obietnica szefa, że da jej urlop bez grymasów, kazała jej siedzieć za biurkiem i tyrać.
Czas w pracy dłużył jej się niemiłosiernie, spała po kilka godzin dziennie w dodatku nie miała nawet czasu na telefoniczne rozmowy z Andrzejem. Co jakiś czas wymieniali sms-y w których dziennikarka zapewniała Wronę, że postara się jak najszybciej przybyć do Bełchatowa. W połowie lipca Polskę nawiedziły fale tropikalnych upałów, zmęczeni siatkarze dostali od Antigi wolną niedzielę, którą część z nich postanowiła spędzić w Łodzi.
Do książkowej "Ziemi obiecanej" udali się Wrona, Kłos, Fabian i Konar, reszta postanowiła relaksować się na bełchatowskiej pływalni a jeszcze inni byczyli się w łóżkach nadrabiając zaległości w kontaktach rodzinnych za pomocą komunikatorów.
Wycieczkowicze udający się do Łodzi postanowili nawiedzić swoją obecnością słynną Manufakturę. Jako, że wszyscy byli w szampańskich nastrojach przez całą drogę trzaskali sobie zdjęcia. Prym wiódł Wrona, który wszystkie zdjęcia wrzucał na swojego Instagrama.
Zaparkowawszy samochód Kłosa na podziemnym parkingu, postanowili przemieścić się na najwyższe piętro galerii windą. po przejechaniu dwóch poziomów, drzwi rozsunęły się ukazując długonogą piękność odzianą w letnią sukienkę i sandałki na szpilkach.
Wronę sparaliżowało. To Klaudia!
- Oooo moi ulubieni sportowcy!- dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. - Dzisiaj wolne i shopingujecie w Manufakturze?- zapytała wchodząc do windy. Wraz z jej przybyciem w ciasnym pomieszczeniu zapachniało kwiatowym, bardzo kobiecym zapachem.
- Tak sobie odpoczywamy w cywilizacji. - wyrwało się Kłosowi. - A ty?
- Przyjechałam do kuzynki i umówiłyśmy się w kawiarni. Wiecie, że śledzę wasze Instagramy? Szczególnie ten Andrzeja. - posłała Wronie przeciągłe spojrzenie.
- Wronka jest królem Instagrama. - zaśmiał się Fabian.
- Właśnie zauważyłam. - uśmiechnęła się Klaudia. - Słuchajcie a może zrobilibyśmy sobie pamiątkowe zdjęcie w windzie? Takie jakie robi sobie Dawid Woliński?
Panowie z chęcią przystali na propozycję. Wrona jako najwyższy z towarzystwa wyciągnął przed siebie swojego smartfona uwieczniając wszystkich zgromadzonych(w tym siebie) na windowym selfie. Chwilę potem zdjęcie z odpowiednimi hasztagami wylądowało na Instaframie Wronki. Klaudia pożegnała się wylewnie z chłopakami obiecując szybko się odezwać.
Kilka minut później i kilkaset kilometrów dalej Jagna patrzyła z niedowierzaniem na ekran swojego telefonu. To ona tu zapierdziela jak oszalała, mimo gorączki i złego samopoczucia, a ten bałwan rozbija się po Manufakturach z jakąś heterą?! O nie! Co to to nie!
Sapiąc gniewnie zamknęła zdjęcie i wybrała numer Andrzeja.
- Hallloooooo? - uwodzicielski bas Wrony zabuczał w słuchawce. - Jak się masz, piękna?
W dziennikarkę złe wstąpiło.
- Każdej tak mówisz, czy tylko panienkom, które chcesz przelecieć? - zapytała jadowicie.
- Jagna, ale co ty...? - w głosie Andrzeja zabrzmiało zdumienie.
- Nie co ja, ale co ty! - wrzasnęła. - Ty myślisz, że ja na pustyni mieszkam, a internet wiaderkami noszę? Myślisz, że jak coś wrzucisz na swojego instagrama, imbecylu, to ja tego nie zobaczę?
- A to o to chodzi... - zrozumiał wreszcie. - Ale przecież to tylko zdjęcie...
- Tylko zdjęcie? Tylko? - Jagna miała wrażenie, że zaraz eksploduje, a czerwona marmolada zbryzga ściany redakcji.- To ja tu zapierdalam jak głupia, żeby mieć wolne dla ciebie, a ty se słitfocie z jakąś babą trzaskasz i mówisz mi, że to tylko zdjęcie?! Wrona, czy ty masz kurzy móżdżek?! Czy myślisz, że ja mam?
- To nie tak, jak myślisz, Jaguś, mnie i Klaudię nic nie łączy, ja tylko, no wiesz, konkretnie, kompletnie...
- Konkretnie i kompletnie ocipiałeś - przerwała mu Jagna. - Informuję cię uprzejmie, że ja nie jestem panienką na jedną noc, którą można bzykać, gdy nie ma niczego lepszego. Zadzwoń, gdy odzyskasz rozum. Albo wcale nie dzwoń.
W słuchawce zabrzmiał przeciągły sygnał przerwanego połączenia. Stojący na hotelowym kotyrarzu Wrona odjął telefon od ucha i spojrzał na niego boleściwym wzrokiem, potem nie patrząc na grupke kumpli stojących obok, wielkimi krokami podążył do pokoju.
- Co jest? - zapytał Igła stojącego najbliżej Drzyzgę. - Skąd ten dym?
- A bo dzisiaj w manufakturze spotkaliśmy Klaudię i tego, cyknęliśmy fotkę w windzie i laska Wronki pewnie ją zobaczyła - zeznał mętnie Fabian. - Zresztą sam się jej dopytaj, to twoja kuzynka, nie?
Towarzystwo rozeszło się, zanim Igła zdążył dowiedzieć się czegoś więcej, na korytarzu został tylko Zibi, który z dłońmi w kieszeniach portek patrzył, uśmiechając się cynicznie, w ślad za Wroną.
- Ale co to za laska była? - zapytał Krzysiek, w zasadzie nikogo.
- Była Wrony - odparł złośliwie Zibi. - Jego wielka miłość.
Pogwizdując przez zęby minął Igłę i poszedł do siebie.
Tymczasem pod irokezem Ignaczaka zaczęło wrzeć. Krzysiek był człowiekiem rodzinnym, kochał swoją kuzynkę jak siostrę rodzoną i ani mu się śniło patrzeć bezczynnie, jak ktoś ja krzywdzi, nawet, jeśli tym kimś był jego kumpel z drużyny.
Zawrócił na pięcie i wpadł jak bomba do pokoju Wrony i Kłosa. Andrzej, rozwalony na łóżku, gapił się w sufit, a Kłos na swoim posłaniu otwierał właśnie butelkę mineralnej.
- Ty dupku! - wrzasnął straszliwie Igła. Karol upuścił butelkę, zalewając sobie z kretesem pościel, natomiast Wrona nawet nie drgnął.
- Do mnie mówisz? - zapytał.
- Tak, do ciebie, świnio! - warknął Krzysiek, rozjuszony. - Co ty sobie, kurwa, myślisz? Jagna z gorączką w pracy siedzi, chociaż powinna w łóżku leżeć, ale nie, na urlop zapieprza, żeby móc ciebie zobaczysz, a ty jakieś pitigrili z byłą odstawiasz?! Czy ty, kurwa, poważny jesteś?
- Wybacz, Krzysiu, ale tobie akurat tłumaczyć się nie zamierzam - odparł chłodno Wrona. - To sprawa między mną a...
Tu Igła eksplodował. Rzucił się na Wronę, podniósł go za koszulkę na piersi i trzepnął nim o ścianę aż zadudniło, a koszulka zatrzeszczała złowróżbnie.
- Igła, puść go! - Kłos szarpnął libero za ramię.
- Zapamiętaj to sobie - wysyczał Igła, a jego dobroduszne zazwyczaj oczka ciskały gromy. - Jagna jest moją kuzynką. Jesli wyleje przez ciebie bodaj jedną łzę, to tak ci mordę skuję, że cię rodzona matka nie pozna. Kapujesz?
Andrzej nie powiedział ani słowa. Igła jeszcze raz stuknął nim o ścianę, potem puścił, przy akompaniamencie rozpaczliwego trzasku rozdzieranego t-shirtu i wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami.
_______________________________________________________________
Witajcie!
Powoli robi nam się nowa, świecka tradycja rozdziału co pięć dni, ale od razu uprzedzamy iż po wakacjach może się to troszkę zmienić. Także korzystajcie z dobrobytu i obrodzenia weny! ;)
W raju pojawiły się burzowe chmury, ale jeśli ktoś czytał nasze wcześniejsze opowiadania, ten nie się nie boi i wie, że czasem mamy skłonności do melodramy :D
Życzymy miłego czytania!
Jako bonus Wronka na basenie z kędziorami na wierzchu! :D
Pozdrawiamy Fiolka&Martina :)
To i u mnie już nowa tradycja, że jak tylko dostaję Wasze opowiadania, lecę do kuchni po coś do picia i dosłownie łykam Wasz tekst w pięć minut, a potem żałuję że tak szybko się skończył :)
OdpowiedzUsuńWcześniej pisała, że jestem ciekawa jak dalej pokierujecie sprawami Jagna/Wrona po tym, jak już co nieco pomiędzy nimi zaszło. Specjalnie nic nie chciałam sugerować, ale teraz mogę śmiało zdradzić ze właśnie liczyłam na mały dramacik żeby juz za słodko nie było :D Cieszę się że Jagna pokazała konkretnie pazurki, ale też że od razu nie robiła wielkiej afery na lotnisku, a dopiero po kolejnym numerze Wroniastego, wyraźnie dała mu do zrozumienia że nie jest głupią gąską. Igła zachował się dokładnie tak jak powinien, widać że zależy mu na kuzynce i nie da jej skrzywdzić. Bardzo mnie zaciekawiłyście tym wątkiem z Klaudią, tym bardziej, że laska wydaje się być zupełnie inna niż Jagna, a Wrona wcale nie ukrywa że nadal jakąś co najmniej słabość do niej ma :) Kończąc, zdradzę, że w tym tygodniu, wyjątkowo nudząc się na balkonie, czytałam kilka innych opowiadań siatkarskich ale Wasze zdecydowanie wyróżnia się na tle pozostałych lekkim humorem i wydaje mi się też że najlepiej trafiłyście z doborem charakterów :)
skorpionik
Wchodzę sobie na ciacha.net w celu sprawdzenia newsów, a tu taki news, że aż mi klawiatura wybuchłaxD. Świetny rozdział;) Naprawdę super piszecie;D Fajnie się to czyta;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;***
Endrju, ty gadzie chodzacy! :o No takie rzeczy?! Nasza Jagienka chora w pracy zasuwa a ty foteczki na Instagrama ze swoja byla wrzucasz? I jeszcze ta sytuacja na lotnisku. O zesz, buzuje we mnie jak w Ignaczaku :D
OdpowiedzUsuńKrzysiu, jak ja cie kocham za to, ze ty tak swoja kuzyneczke bronisz i traktujesz jak siostre :) A powiem ci nawet, ze powinienes byl walnac w zarosniety pyszczek Wrony :D A co tam.
Biedny Klos, przestraszyl sie i mu sie lozko zmoczylo, wiadomo jak :p
Zibi zadowolony, ale nie ciesz sie zbyt dlugo, bo Jagienka nie zainteresowana twym obliczem :)
Igla spytal kiedy chrzciny, wiec ja tez o to pytam- Kiedy chrzciny? :D A moze inaczej, czy w ogole beda chrzciny? :p
Hehe, czekam na kolejny
siatkarka kurkowa :)
Było słodko, to teraz musi być gorzko. Nie dziwię się, że Jagna zareagowała jak zareagowała, bo ja też ja jej miejscu byłaym zazdrosna o eks swojego faceta. Nie spodziewałam się tylko, ze Krzysiek tak wybuchnie.
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział świetny :)
Pozdrawiam, no_princess :*
No no, to się porobiło :> Krzysiu ujawnił swoje drugie, nieznane oblicze, ale trudno mu się dziwić - w końcu powinien bronić czci i dobrego imienia swej kuzynki. Wronka nagrabił sobie i to solidnie, a za "koleżankę" powinien zarobić solidnego łupnia w potylicę.
OdpowiedzUsuńA Zbysiu? Chyba za szybko ucieszył się z niedoli Andrzeja i mój szósty zmysł podpowiada mi, że biedak znów się czymś skompromituje :P Jeśli nie w kolejnym rozdziale, to z pewnością w najbliższej przyszłości.
Pozdrawiam ;)
Zdjęcie na basenie jest faaajne :D Zaczynam mieć autoalergię na panny imieniem Klaudia...
OdpowiedzUsuńNa bloga trafiłam dopiero teraz, ale zostaję na dłużej. Mam nadzieję, że Jagnie i Andrzejowi będzie się układać. Ebdrju jako rycerz powinien bronić damy swojego serca, a nie on fotki pyka z jakąś blondi. Z niecierpliwością czekam na następny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Vea
www.siatkarskie-miniaturki.bloog.pl
Hej, hej, przepraszam, że dopiero teraz.
OdpowiedzUsuńCo do bloga to świetny jest. Świetny styl pisania, często też zabawny, więc można się też pośmiać. Czytając poprzednie rozdziały to bardzo mi się podobało podejście Wrony, jednak po tym, jak zaczął się zachowywać po zobaczeniu Klaudii, to zawiódł mnie tym. Mam nadzieję, że Igła przemówił mu do rozumu, bo to się w głowie nie mieści...Także jestem bardzo ciekawa, czy Wronka w końcu się opamięta.
Zbyszek to jednak dupek. Jak on może się tak zachowywać?Jak dla niego może być najważniejsza chęć jakiejś zemsty? Życzy źle Jagnie i Andrzejowi, a to źle o nim świadczy.
Krzysiek to kochany człowiek. Zabawny, skory do żartów, ale jak przyjdzie co do czego to potrafi stanąć w obronie tych, na których mu najbardziej zależy.
Pozdrawiam :)