sobota, 13 września 2014
Rozdział XVI - Uwaga! Wrona odleciała z gniazda singli???!!!
Kolacja w Złotej Kaczce toczyła sę w atmosferze smętnej i niemrawej, jako że Jagna była potężnie nie w sosie, a Majka i Agnieszka nie bardzo wiedziały jak ją pocieszyć. Dopiero Marian rozkręciła nieco imprezę, sypiąc jak z rękawa anegdotkami z życia w Australii, które wywołały uśmiech nawet na bladym licu Ignaczakówny. Była właśnie w połowie smacznej opowieści o tym, jak to podczas wycieczki w interiorze udała się w krzaczki za potrzebą i stanęła oko w oko z krokodylem, gdy w torebce Jagny rozdzwonił się telefon.
- Przepraszam was na chwilę - dziewczyna wyłowiła aparat z torebki i schroniła się za ozdobnym parawanem, nie chcąc przeszkadzać innym swą rozmową.
- Jagna, to ty? - w telefonie odezwał się zdyszany i zaaferowany głos męski. - Guma mówi! Słuchaj, jest afera!
- Jaka znowu afera? - zdziwiła się Jagna.
- Krzysiek rozrabia! Słuchaj, Antiga go nie wstawił do wyjściowego składu na otwarcie i zrobił się dym! Igła się uchlał!
Jagna miała wrażenie, że źle słyszy, albo ktoś jej streszcza kiepskie opowiadanie.
- Guma, jesteś pewien, że to nie ty się uchlałeś? - zapytała cierpko.
- Stuprocentowo! Jaguś, przyjeżdżaj do hotelu natychmiast, Stefana teraz nie ma, ale jak wróci, Igła wyleci z repry jak amen w pacierzu! Ty jedna możesz do niego przemówić! - przekonywał Zagumny. - Przecież do Iwony nie zadzwonię!
- No tak - mruknęła Jagna, ogarniając umysłem sytuację. - Dobra, zaraz tam będę.
Wróciła pospiesznie do stolika.
- Dziewczyny, ja muszę lecieć, sytuacja awaryjna - oznajmiła, łapiąc torebkę.
- O rany, jakiś wypadek? - zapytała zaaferowana Majka, bezwiednie odwracając uwagę Jagny od Mariana, której oczy zaświeciły w tym momencie jak kocie ślepia.
- Coś w tym stylu. Igła ma kłopoty - zeznała mętnie Jagna. - Bardzo was przepraszam, zdzwonimy się potem, pa!
- Czekaj, to ja pojadę z tobą! - poderwała się Marian. - Może się przydam!
Jagna się nawet nie zastanawiała. Marian przegadałaby nawet oddział talibów w razie potrzeby, a potem kazałaby im klęczeć na grochu.
Kiedy one zmierzały do Hiltona, Igła akurat zdążył zlokalizować Wronę w pokoju, przez zawodników zwanym socjalnym, a służącym relaksowi oraz zabawom. Andrzej, z wyrazem twarzy człowieka, który właśnie puścił z dymem co najmniej siedem wiosek, toczył jednym palcem bilę po stole do bilarda, zupełnie nie zwracając uwagi na kłębiących się wokół kolegów.
- Ty słuchaj, Guma ma do ciebie interes - zagaił.
Wrona obrzucił Ignaczaka podejrzliwym spojrzeniem.
- Jaki? - zapytał.
- Coś mu się w tablecie spierdzieliło, system operacyjny, czy coś - odparł Igła konspiracyjnie. - Ja już nie to pokolenie jestem, nie wyznaję się na tej technologii, Guma to samo. Weź to ogarnij, bo mi będzie marudził!
- Mikę poproś - odparł Andrzej. - Albo Busza.
- Mika wisi na telefonie i kląska ze swoją laską - odparł natychmiast Igła. - A Buszu mówi, że się nie zna.Wrona, kurde, nie bądź wiśnia!
Andrzej westchnął rozdzierająco.
- Dobra, rzucę okiem - mruknął i wyszedł z pokoju, z miną Kordiana pnącego się na Mont Blanc.
Jagna wparowała do hotelu naładowana złością, głównie na Igłę, któremu miała ochotę urwać nogi u samej dupy. Marian biegla za nią prawie zabijając się na panterkowych szpilkach z czerwoną podeszwą.
- Zabiję tego patafiana! - mruknęła. - Dzień przed Serbami schlać się jak świnia. Już ja sobie porozmawiam z tym moczymordą!
- Załamał się chłopak. - stwierdziła rudowłosa. - Przypominam ci jak wyglądałaś kilka dni temu, jakby cię z walec drogowy przejechał.
- Ja mam istotny powód. Życie mi się zmienia szybciej niż światła na skrzyżowaniu a on wymyśla sobie problemy. Nie zagra z Serbami to zagra potem, przecież z kadry go nie wywalili!- ryknęła wchodząc do windy. Po naciśnięciu odpowiedniego guzika szklana kabina ruszyła do góry a na podświetlanym panelu migały numery piętr. Gdy w końcu dotarły do miejsca przeznaczenia na korytarzu objawił się Zbigniew.
Na widok Jagny w towarzystwie Marian, uśmiechnął się jak głupi do sera.
- Jagienka?- zapytał niemalże z czcią. - Kochana co tu robisz?
- Do Igły przyjechałam. Gdzie ta moczymorda? - odezwała się Ignaczakówna.
- Moczy co? Przecież Igła nie...Auuuuuuuuuuuuu!- zawył Bartman czując jak szpilka w butach rudowłosej wbija mu się w stopę obutą jedynie w japonki. Wracał z basenowej pływalni, gdzie relaksował się po sutym obiedzie.
- Najmocniej przepraszam. Te buty takie niestabilne. Może wie pan gdzie tutaj jest toaleta? Wysiusiać się chciałam!- zaświergotała ruda.
Zbigniew zbaraniał, natomiast Jagna nie zważając na nietypowe dla Marian zachowanie szła w stronę pokoju numer 6.
Gdy oddaliła się na odpowiednią odległość, Marian złapała Zbyszka za włosy ciągnąc z całej siły.
- Odezwij się jeszcze raz to ci wyrwę coś bardziej istotnego. - zaświergotała.
- A idź ty babo jedna! Co wy znowu kombinujecie? Ignaczak na kadrze nie bierze nawet piwa do ust a już o schlaniu nie ma mowy.
Zielone tęczówki rudej zalśniły złością niczym u dzikiego kota.
- Słuchaj no pawianie jeden! Nie twój interes, kapujesz?
- A może mój?! Ko...Koleżanki nie zostawię w potrzebie.
- Koleżanka ma już adoratora więc spływaj póki woda nie na kartki! Już cię nie ma!- odgoniła go ręką niczym nieposłuszne dziecko. - Poszukaj czy cię nie ma w lodówce.
- Ktoś miał rację twierdząc, że na dziesięć rudych jedenaście jest fałszywych. - sapnął Zbigniew oddalając się od tej płomiennowłosej wariatki.
Jagna krokiem marszowym weszła do pokoju, na ustach mając okrzyk bojowy.
- Igła, zaraz dostaniesz w łeb! Czyś ty zdur...
Słowa zamarły jej na ustach, bo osobnikiem, który siedział w fotelu i wywalał swe długie nogi na pół pokoju nie był jej kuzyn, tylko Andrzej Wrona.
- Co ty tu robisz? - zapytał osłupiały.
Na Jagnę spłynęło gwałtowne oświecenie. W mgnieniu oka zrozumiała wszystko, kuriozalny telefon od Gumy, dziwne zachowanie Rudej... Odwróciła się i szarpnęła za klamkę, ale drzwi były zamknięte na klucz.
A klucza w pokoju nie było.
- Zdrajcy! - zawyła Jagna. - Zatłukę was oboje!
- Co tu się dzieje? - Wrona domagał się wyjaśnienia.
- Igła i Marian zrobili zasadzkę - warknęła Jagna.
- Nie wyjdziecie stamtąd, dopóki nie porozmawiacie jak ludzie! - zatrąbiła Ruda zza drzwi. - Zrozumiano?
- A lekarka kazała mi się nie denerwować - rzekła Jagna przez zęby.
- To może ten, usiądź sobie i w ogóle? - Andrzej poderwał się z fotela.
Dziennikarka przyjrzała mu się uważnie.
- Czy ty bierzesz w tym udział? - zapytała.
- W życiu! - wyparł się natychmiast Wrona. - Wkręcili mnie, tak jak ciebie!
Tymczasem na korytarzu pojawił się zwabiony rykami trener Antiga.
- So tuu się zieje? - zapytał.
- Ja nic nie wiem - rzekł obronnie i całkiem zgodnie z prawda kompletnie niewtajemniczony w spisek Mika. Tymczasem Fabian i Guma usiłowali się zlać z tapetą na ścianach.
- Stefan, bo kazałeś mi nareperować Jagnę, to znaczy Wronę - tłumaczył się Igła. - No to ja reperuję, znaczy Jagna go reperuje, znaczy...
Stephane uniósł dłoń niczym Juliusz Cezar.
- Nic nie rozumięę - rzekł.
W tym momencie wkroczyła Marian.
- Andrzej Wrona odbywa tam najważniejszą rozmowę w swoim życiu! - rzekła z naciskiem. - Chce pan być hamulcem na ich drodze do szczęścia? Chce pan stracić jednego z najlepszych zawodników?
- Nie chcę - odparł Stefan. - Ale jak bęzie z tego skandal, to uduszęę jegoo - wskazał długim palcem Igłę.
To rzekłszy oddalił się do swojej kwatery. Na nadejście spokoju było jednak za wcześnie, bo zwabiony zamieszaniem na korytarzu pojawił się Bartman, dyskretnie rozcierając poszkodowaną w starciu z Rudą stopę o łydkę drugiej nogi.
- Co jest? - zapytał, obrzucając zdziwionym spojrzeniem grupkę, wpatrzoną w drzwi pokoju numer sześć.
- Wrona z Jagną rozmawia - odparł machinalnie Guma.
- Ale jak to rozmawia? - Zbyszek zawrzał jak czajnik na gazie. - Co znaczy rozmawia, wpuśćcie mnie tam natychmiast!
- Zapomnij - rzekła lodowato Marian.
- Ja ją kocham! - wrzasnął Zibi. - A jemu to się w ryja należy za to, jak ją potraktował!
- To kochaj ją w milczeniu i kontemplacyjnie!- odpysknęła.
W błękitnych oczach Zbigniewa zabłysła złość.
- Słuchaj ty...ty ruda wariatko. Jak śmiesz wtrącać się w moje sprawy?! - spojrzał z góry na Marian, która nawet na szpilkach sięgała mu ledwie do ramienia.
Dziewczyna nie zamierzała słuchać jęków i pretensji Bartmana.
Na korytarzu zaczęli zbiegać się pozostali kadrowicze obserwując kłótnię tej dwójki niczym z Mody na Sukces.
- Ruda wariatko?!- wrzasnęła góralka. - Ty chamie niemydlony!- trzasnęła go kopertówką w panterkę wprost w ucho.
- Przestań mnie bić psychopatko!- Zibi odsunął się od pałającej żądzą mordu rudowłosej.
Ona jednak nie zamierzała ustąpić. Żaden facet, nawet tak wyględny jak Bartman nie będzie wyzywał jej od psycholi!
- Jeszcze jedno słowo a dopiero ci pokażę psychopatkę!
- Co się tutaj dzieje?! Co to za ryki?!- korytarzem nadchodził właśnie drugi z trenerów Philip Blain. Francuz ni w ząb nie rozumiał co jest przyczyną kłótni ani nawet jej przebiegu, ale hałas tej dwójki zbudził go z drzemki.
- Melodramat trenerze. - mruknął Możdżonek. - Nic ciekawego to taka nasza polska przypadłość.
- Jaka polska przypadłość? Dlaczego Zibi kłóci się z tą dziewczyną?- pytał po angielsku.
- Eine liebe und grande amore!- wyrwało się Igle.
- Co? - zbaraniał Philip.
- Miłość panie trenerze, miłość. - Kłos podjął wkręt na drugim szkoleniowcu. - Oni pałają do siebie taką namiętnością, że iskry lecą. Zbigniew rzucił dla rudowłosej swoją wieloletnią partnerkę Irenkę!
- Irene? Jaka Irene? Panowie czy wy robicie mnie w konia?
- My?- rzekł Igła i Karol.
- Wy. - odpowiedział znużony Blain. - Ale mniejsza z tym, powiedzcie tej dwójce żeby zamknęli się w pokoju bo chcę spać!- powiedziawszy to opuścił zbiorowisko trzaskając drzwiami do swojego pokoju.
Kłótnia Rudowłosej i Zbigniewa przeniosła się do pokoju neutralnego a więc Buszka i Miki. Zbyszek nikomu nie dał się przekonać, że nie wejdzie pomiędzy Jagnę i Andrzeja i awantura trwała nadal.
W pokoju Gumy i Krzyśka zapadła grobowa cisza. Jagna zasiadła na łóżku Igły pod oknem, natomiast nieszczęśliwy do głębi Andrzej taksował spojrzeniem sylwetkę dziewczyny. Oczyma wyobraźni widział jej powiększający się brzuch a potem dziecię na rękach.
To musi być córeczka! Mała Wronka!
Jagna czuła wzrok Andrzeja na sobie i nie było to dla niej niemiłe. Była zła na siebie na niego i na cały świat, ale przez hormony na sam widok Wrony miała mokro w majtkach i ochotę na rzucenie się w jego szerokie ramiona. Zgłupiała do końca!
Najpierw odrzuca jego oświadczyny a potem ma ochotę zawlec go do najbliższego łóżka.
- Jagna...- Andrzej dotknął delikatnie ramienia Jagny.
Dziewczyna odwróciła się gwałtownie, spoglądając wprost w udręczone oblicze siatkarza.
- Nie wytrzymam tego dłużej Andrzej!- odpowiedziała całując zdumionego Wronę wprost w półotwarte usta. Nie narzekał na taki obrót sprawy i czym prędzej porwał swą bogdankę w ramiona. Całowali się jakby za chwilę miał nastąpić koniec świata, nienasycenie, głęboko i kompletnie.
Andrzej uniósł swój skarb w ramionach kładąc na łóżko Pawła.
Zajęci pieszczotami, nie zauważyli, że drzwi wejściowe otworzyly się bezszelestnie i do pokoju wkradł się na paluszkach Igła. Obrzucił spojrzeniem parę, splecioną w uściskach na łóżku Gumy, uśmiechnął się i wyszedł.
Na korytarzu wpadł wprost w objęcia głodnych wiedzy kadrowiczów, którzy raz zwęszywszy rozrywkę już nie popuścili, żądając, jeden przez drugiego, złożenia relacji z tego co zobaczył.
- Pogodzili się? - dopytywał się z zainteresowaniem Kłos.
- No właśnie? - zainteresował się znienacka Wlazły. - Z Wrony teraz pożytku żadnego nie ma!
- Zamknijcie się wszyscy i chodźcie tam - nakazał stanowczo Możdżonek, wskazując fotele pod oknem, na samym końcu korytarza.
Cała procesja ruszyła grzecznie we wskazanym kierunku. Igła rozsiadł się jak basza na środkowym fotelu, po czym upewniwszy się, że koledzy też już zajęli miejsca, a wszystkie oczy skierowane są na niego, zaczął ze smakiem swoją opowieść.
- Guma, twoje łóżko jest jak teren wojenny na którym podpisano zawieszenie broni! - rzekł.- Jak wlazłem do pokoju sprawdzić czy się nie pozabijali, bo wiesz baba z hormonami ciążowymi jest gorsza niż wyrzutnia rakiet, to macali się na twoim wyrku a spod drzwi do mojego mieli bliżej!
- Pogodzili się? - Marian, która właśnie porzuciła stratowanego werbalnie Bartmana w pokoju Buszka i Miki, dołączyła do grupki słuchaczy.
- Twoje łóżko jest całe w okruszkach po chipsach coś je żarł w nocy. - rzekł niedbale Guma.
- Ja? Chipsy?! To jest potwarz, to nie były chipsy! - Igła oblał się purpurą.
- A chipsy z buraka?- zarechotał Kłos. - Wrona mnie kiedyś częstował jak mu żona Lewego zrobiła zapas.
- Z buraka?!- skrzywił się Mika. - I co jeszcze schabowy z tektury?
- To były chipsy beztłuszczowe!- Igła przebił się przez konwersację o burakach i tekturze. - Nietuczące!
- Taaa a potem znowu będziesz jojczał, że masz brzuch jak Jo Jo Oponiarz.
- Ja nie jęczę!
- Iwona powiedziała, że schowałeś w szafce książkę "Zmień swoje życie z Chodakowską!" - kpił dalej Guma.
- Judasz! - prychnął Igła, kryjąc rumieniec. - Zdrajca!
- Igła, uspokój się, bo jak Wrony wyjdą z pokoju, to zamknę tam ciebie z Gumą - oznajmiła srogo Marian.
Zbigniew, wyszedłszy z pokoju, ujrzał Marian, która jawiła mu się, w świetle stojącej przy jednym z foteli lampy, jako anioł sprawiedliwości z gorejącymi niczym płomienie włosami.
- Anioł...- wymsknęło mu się.
- Anioł?- zdziwił się stojący za nim Fabian. - Gorgona raczej! - Żebyś widział jak rozprawiła się z trenerem jak mu powiedziała, że jest hamulcem na drodze do happy endu Wrony i Jagny. Stefan prawie się rozpłakał.
- Geniusz nie kobieta!- oczy Zibiego zalśniły podziwem. - Chyba się zakochałem!
- Co ty bredzisz? Znowu coś chlałeś? - Igła spojrzał na niego nieufnie.
- Zakochałeś? - rudowłosy anioł ujął się wojowniczo pod boki. - Jakieś pół godziny temu chciałeś lać Wronę po mordzie, w imię miłości do Jagny. Taki szybki jesteś, czy serce masz takie pojemne?
- Potraktuj to wyznanie metaforycznie, tycjanowski aniele - rzekł wytwornie Zbigniew.
- Zrobiłaś Zibiemu pranie mózgu? - zainteresował się Karol. - Jesteś z CIA?
- Nie, z Australii - odparła machinalnie Marian. - Zbyszek, mam powtórzyć przy chłopakach co powiedziałam wcześniej?
- Milcz, istoto niebiańska, ja się idę napić - odparł Zibi.
Możdżonek spojrzał na niego wzrokiem ciężkim, jak ołowiana płyta.
- Wody mineralnej, Możdżon, czystej jak łza anioła - rzekł Zbyszek z niezmąconym spokojem. - Od dzisiaj koncentruję się z powrotem na siatkówce.
- Alleluja, chwalmy pana - wyrwało się Gumie.
- Ty, Marian - rzekł nabożnie Mika. - Ja się ciebie boję.
Zielone oczy rudowłosej zalśniły przekorą.
- Masz całkowitą rację, że się boisz. - zaśmiała się.
W pokoju Zagumnego&Ignaczaka zakochana para właśnie kończyła się godzić a właściwie brakło im tchu i musieli przerwać pieszczoty. Oszołomiona Ignaczakówna podniosła się do pozycji siedzącej poprawiając rozwichrzone włosy.
Rozczochrany i wymiętolony Wrona uśmiechał się niczym kot z Cheshire, tajemniczo i dumnie.
- Andrzej musimy pogadać. - Jagna posłała siatkarzowi spłoszone spojrzenie.
- Myślę, że coś innego wychodzi nam znacznie lepiej. - zaśmiał się Wrona.
- Też jestem tego zdania, ale na własne życzenie skomplikowaliśmy sobie sytuację. - dotknęła ręką jeszcze płaskiego brzucha. - W kwietniu przyleci do nas bocian czy jak kto woli pójdziemy na pole kapusty.
- Jestem na to gotowy. - w oczach Andrzeja wyczytać można było żar, miłość i zdecydowanie. - Jeśli tylko będziesz ze mną możemy mieć przedszkole.
- Wrona to nie pora na żarty. Znamy się cztery miesiące od trzech jesteśmy parą a za siedem będziemy rodzicami. Jak dla mnie to wszystko dzieje się bardzo szybko a czasami nawet aż za.
- Żałujesz?- zapytał nad wyraz spokojnie w środku zaś drżał jak liść osiki.
Spojrzał na nią z takim smutkiem, że serce jej się łamało.
Złapała go za ręce, wkładając swoje drobne dłonie w jego wielkie, siatkarskie.
- Niczego nie żałuję, Andrzej ale z tymi oświadczynami to dla mnie za wcześnie.
- Ale...- zaczął.
- Poczekaj chwile, daj mi dokończyć! To, że odrzuciłam twoje oświadczyny nie oznacza że cię nie kocham i nie chce z tobą być. Kocham cię i po każdej kłótni czuje się fatalnie, ale nie chcę żebyśmy najważniejszą decyzję w życiu podejmowali ponieważ wpadliśmy. Nie chcę żeby nasza pociecha dowiedziała się kiedyś, że rodzice pobrali się z przymusu.
- Jaguśka ja nie chcę żenić się z tobą z przymusu! Kobieto ja najchętniej zamknąłbym się z tobą w mieszkaniu i nie wychodził do ludzi! Kocham cię!- rzekł z mocą.
W oczach rozdygotanej hormonami dziennikarki zalśniły łzy wzruszenia.
- Wiem, ja to wszystko wiem! Ale chciałabym żebyśmy skupili się na budowaniu naszej wzajemnej relacji na poznawaniu siebie, oczekiwaniu na małą Wronkę i wszystkim tym o czym śpiewają w romantycznych piosenkach. Z papierem i kościelnym klepnięciem nie będę cię kochała bardziej, już i tak jestem zakochana i zazdrosna jak idiotka. Ostrzegam będę wyła. - pociągnęła nosem.
Oszołomiony tym wyznaniem Andrzej bez słowa przygarnął ją do piersi, pozwalając wypłakać się w koszulkę. Tusz z rzęs Jagny, zrobił na przodzie jego ubioru czarne plamy niczym rozlany wkład do długopisu.
- Wariatko, nie jesteś idiotką! Kocham cię i sam też jestem idiotą, kretynem i głupkiem, ale tak zakochanym że najchętniej zatańczyłbym na Narodowym!
- Zatańczmy razem. - pocałowała go w usta.
Spleceni po raz drugi nie zauważyli audytorium stojącego w drzwiach. Na czele niczym dowódca brygady stał Igła składając ręce do oklasków.
- Braaaaaaaaawo! Pogodziliście się! Aleeeeeeeeeeeeeeeeeeluja!
- Ignaczak kiedyś cię zamorduję. - mruknął Wrona.
- Przyszłego szwagra?! Ędrju mordo ty moja!- Igła podbiegł do kolegi ściskając go i gratulując.
- Szwagra?- zdziwił się Mika. - Igła nie jest bratem Jagny.
- Stryjecznym bratem. - odpowiedziała mu Marian.
- To jest styjecznym szwagrem? Jest w ogóle coś takiego?- dopytywał się Buszek.
- Stryjeczny brat, ojca szwagra mojego trzeciego męża. - zarechotał Guma.
- W istocie w tej sytuacji jest coś z Kogel Mogel - stwierdził filozoficznie Krzysiek.
Gdy nadszedł dzień otwarcia Mistrzostw, humory w polskiej drużynie były przednie. Panowie, choć pełni napięcia, byli zarazem żądni gry i zwycięstwa, a u ramion zaczynały im rosnąć nieduże skrzydełka. Wrona był w nastroju szampańskim, którego nie zmącił nawet fakt, że nie załapał się do składu, ba, nawet ławka go ominęła. Ten sam los przypadł w udziale Igle, który wysarkawszy się przyszłemu szwagrowi raz a dobrze, wspierał potem drużynę mentalnie, duchowo i humorystycznie jak tylko mógł.
Przez Igłową potrzebę zwierzeń obaj panowie spóźnili się odrobinkę na obiad, za to Karol Kłos przybył na salę jadalną pierwszy. Między stolikami kręcili się kelnerzy oraz jakaś tleniona na platynę osobniczka, odziana w turkusową sukienkę mini z jakiejś lśniącej tkaniny. Było w tej dziewoi coś mgliście znajomego, ale głodny Karol, skupiony bardziej na zapachach z kuchni, nie potrafił określić co. Dziewczę majstrowało coś przy stoliku, przy którym zazwyczaj siadywali Kłos z Wroną, Buszem i Miką, a na widok Karola załopotało rzęsami i uciekło w popłochu, kolebiąc się niezdarnie na wysokich obcasach.
Karol uniósł brew w zdumieniu, podszedł do stolika, po czym uniósł również drugą brew. Spod jednego z nakryć wystawała różowa koperta. Wnikliwy Kłos, przypomniawszy sobie wszystkie obejrzane odcinki "Sherlocka", poddał list wnikliwemu badaniu, oglądając go z bliska, a nawet obwąchując. Od polizania zdołał się powstrzymać. Potem zaś głęboko się zamyślił.
Skupionego na tym zajęciu zastali go koledzy.
- Co tak dumasz? - rzucił beztrosko Buszek, odsuwając sobie krzesło. Sala zaczęła napełniać się siatkarzami.
- Dedukuję - odparł Kłos.
- Co dedukujesz? - zdziwił się Wrona. - Znowu oglądałeś na tablecie pod kołdrą seriale do późna?
Karol poczerwieniał.
- Masz za długi jęzor, Wrona - odparł. - Dedukuję, że masz wielbicielkę. Platynowa blondyna, trudno powiedzieć czy ładna, bo ma kilo tapety na twarzy. Nosi krótkie kiecki, ma skłonność do oczojebnych kolorów i ciężkich perfum.
Siatkarze popatrzyli po sobie, po czym utkwili spojrzenia w Kłosie, nonszalancko wachlującym się listem.
- Skąd to wszystko wiesz? - zdziwił się niezmiernie Mika.
- Wydedukowałeś to z tego listu? - Buszek patrzył na Karola jak na kosmitę.
- On coś ściemnia - orzekł Wrona.
- A Jagna to wie, że cię platynowe blondynki molestują? - Kłos spróbował wbić kumplowi szpilę.
- Wie. Powiedziałem jej, że jakaś kretynka wysyła mi listy i majtki - odparł Andrzej spokojnie.
- I co ona na to? - zaciekawił się Buszek.
- Powiedziała, że jak ją dorwie, to jej kłaki powyrywa - rzekł Wrona, witając spojrzeniem stawiane właśnie przez kelnera pożywienie.
- Przyczepi sobie sztuczne, stać ją na to - do konwersacji znienacka włączył się siedzący przy sąsiednim stoliku Winiar.
- A skąd wiesz? - zdziwił się Karol.
- Bo widziałem tę twoją dedukcję jak stąd wiała - zaśmiał się kapitan kadry. - To jest ta, Margaryna, czy jak jej tam. Ta co będzie śpiewała piosenkę na otwarciu.
- No i tyle na temat Sherlocka Kłosa - Buszek szturchnął Karola łokciem.
- Jaka margaryna? - zainteresował się Konar. - Margarynę nam dają na obiad?
- Nie, śpiewać będzie - sprostował Buszek.
- I molestuje Andrzeja - dodał Winiar.
- Śpiewać? To chyba Margarita raczej? - zdziwił się Dawid.
- Ty patrz, on się na szafiarkach wyznaje - zarżał Igła.
- Moja dziewczyna czyta jej bloga - wykręcił się Konar.
- Akuuuurat! - Guma i Krzysiek wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
Ceremonia otwarcia przebiegła bez przeszkód, jeśli nie liczyć powłóczystych spojrzeń wysyłanych przez Margaritę Wronie i głupich pytań zadawanych przez dziennikarkę wiodącej stacji telewizyjnej, niejaką Alinę Piątak.
- Zatłukę zaraz tę zdzirę - warczała Jagna na trybunie, widząc jak Margarita bezczelnie obcina tyłek Wrony.
- Lekarz kazał ci się oszczędzać - przypomniała Marian. - Spokojnie, jakby co ja ją zatłukę.
A potem zaczęło się szaleństwo. Hymn, odśpiewany przez prawie siedemdziesiąt tysięcy gardeł, później zaś niesamowity doping, przy którym nasi siatkarze rozgromili Serbię trzy do zera. Jagna i Marian wrzeszczały razem z innymi niemal do ochrypnięcia, Stefan uśmiechał się jak Mona Liza a złoty medal wydawał się być całkiem w zasięgu.
Ten pierwszy mecz był pierwszym zwycięstwem z wielu.
Po inauguracyjnym spotkaniu z Serbami Jagna i Marian zostały zaczepione przez wspomnianą wcześniej redaktorkę Piątak. Dobrze zbudowana blondynka z obfitym biustem ledwo skrytym jedwabną bluzką, podtyknęła Ignaczakównie mikrofon niemalże pod nos.
- Wychodzące kibicki biało- czerwonych skąd jesteście?- uśmiechnęła się ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.
- Z Rzeszowa. - odpowiedziała Jagna
- Z Australii. - mruknęła zniecierpliwiona Ruda.
- Oooooo! - wydobyła z siebie Alina Piątak. - A który z siatkarz najbardziej wam się podoba?
- Oczywiście Krzysio Ignaczak jest słodki!- pisnęła Marian nieco fałszywie.
Krzysiek idąc przodem razem z Iwoną i Sebastianem spojrzał za siebie z głupią miną.
- A tobie też Krzysiek?
- Czy ja wiem. - Jagna się zawahała. - Nie jest w moim guście.
- A może Andrzej Wrona, moje koleżanki twierdzą że jest piękny i interesujący!- podpowiedziała podjarana Piątak. - Albo Winiar i jego magnetyzujące oczy!
- Andrzej Wrona również ma bardzo ładne oczy. - skomentowała Jagna.
- I z mojego re-por-ter-skie-go śledzta wynika, że jest wolny!- niemalże wrzasnęła Alina a jej bujna pierś zafalowała pod bluzką.
Jagna spojrzała na nią z tajemniczym, chytrym uśmiechem.
- Z mojego śledztwa wynika, że raczej ma dziewczynę. - odpowiedziała
- Taaaak?!
- Tak. Andrzej to mój chłopak!- Jagna wyszczerzyła się sztucznie do kamery. - Pozdrawiam go bardzo serdecznie. Andrzejku czekam na twoją grę i bardzo mocno wam kibicuję. Buziaczki! - posłała całusa.
Skonsternowana Alina Piątak zaniemówiła z pół otwartymi ustami.
Kilka metrów dalej Igła prawie dusił się ze śmiechu.
- Gdy w Niebie ustawiała się kolejka po rozum, ona na pewno stała w tej po duże piersi. - zarechotał uciszany przez Iwonę.
- Krzysiek zlituj się! - syknęła ostrzegawczo. - Słońce ma wszędzie kamery!
- Słońce to jej chyba przygrzało...- kontynuował Ignaczak.
Jego małżonka rozłożyła ręce i sama zaczęła śmiać się jak opętana, wzbudzając tym zaskoczenie nadchodzącej Jagny i Marian.
Tymczasem wywiad poszedł w Polskę, został wyświetlony setki razy w samej redakcji portalu Ptysie. net nastąpił kilkunastokrotny replay.
Kilkadziesiąt minut później na portalu pojawił się artykuł a na facebooku link do niego.
Uwaga! Wrona odleciała z gniazda singli???!!!!
Reporterka stacji Sunday przeprowadziła wywiad z dwiema tajemniczymi kobietami. Jedna z nich na antenie Sunvolley1 przyznała, że od oczu Mishy Winiarskiego bardziej podobają jej się oczy boskiego Andrew.
Owa tajemnicza brunetka oświadczyła również, iż reprezentant Polski jest jej chłopakiem! Nie wiemy co napisać! Jesteśmy załamane i łączymy się w bólu ze wszystkimi zdruzgotanymi fankami uroczego siatkarza. Większym bólem byłoby tylko ożenek Matta Andersona!
~Bubby Rou~
_______________________________________________________________
Witajcie!
Wiemy, że nie było nas tutaj dwa tygodnie i mamy cichutką nadzieję, że trochę za nami tęskniłyście? :D Rozdział jest dłuższy, więc chyba trochę zrekompensowałyśmy naszą nieobecność. Same wiecie mistrzostwa i inne takie.
Życzymy miłego czytania i liczymy na szczere opinie!
Pozdrawiamy Fiolka&Martina :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie mogę, po prostu nie mogę! Dawno się tak nie uśmiałam;))) Po prostu REWELACJA;) Telewizja Sunday i reporterka Piątak-leżę i nie wstaję. To niewiarygodne, że Wasze opowiadanie jest tak realistyczne. Kocham, kocham, kocham<3 I oczywiście czekam na nexta;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, MaggieQ:***
PS. Miałam ,,trochę tęsknić''? Chyba jakiś żart;) Prawie codziennie tu wchodziłam, by sprawdzić czy jest nowy;)
aaaaaaaa, wyczesany rozdział! Uwielbiam jak Antiga coś mówi po polsku :D poza tym cały tekst przeczytałam dwa razy :) jesteście fantastyczne Dziewczyny! Pani Piątak, Margarita i inne takie made my day!
OdpowiedzUsuńtak, tęskniłam, ale tylko troszeczkę (baaaaaaaardzo wielką), zajechałam myszkę i lewy klawisz od klikania w link i pytania: czy już jest?! ;)
pozdrawiam Was serdecznie! Do następnego :)
Rozdział świetny :)))) Cały czas mialam uśmiech na twarzy ;))))) Wasze opowiadanie jest najlepszym jakie kiedykolwiek czytałam ;)))
OdpowiedzUsuńNie moge.doczekać się następnego rozdziału :)
Pozdrawiam :**
Laski jak ja Was kocham. Te sprzeczki Jagienki z Ędrju... no coś pięknego. Czekam oczywiście na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Vea
www.siatkarskie-miniaturki.bloog.pl