wtorek, 21 października 2014
Rozdział XIX - Złotko mam na ciebie ochotę!
Jak się okazało, Zbyszek wcale nie cierpiał na złamanie kabury a zwyczajnie coś mu strzeliło w plecach. Doktor Sokal wszedł do pokoju zaaferowany tym, że atakakujący mógł naprawdę zrobić sobie ciężką krzywdę, gdy zaś zobaczył Zbigniewa nienaturalnie wygiętego a pod nim wściekłą rudowłosą od razu humor mu się poprawił. Uśmiechając się pod nosem przystąpił do oględzin cierpiącego Bartmana, nieledwie tylko powstrzymując się od wybuchnięcia głośnym śmiechem.
- No co my tu mamy...- rzekł bardzo profesjonalnym tonem. - W którym miejscu cię boli?
- Wszędzie mam złamany kręgosłup!- jęczał Zibi.
- A jak do tego doszło?- drążył lekarz.
Rudowłosa, którą zawstydzić było bardzo ciężko, teraz oblała się purpurą a jej twarz przypominała dojrzały pomidor. Zbigniew przez krótką chwilę pomyślał, że ten płomień na twarzy przypomina kolor jej włosów i gorącą, temperamentną naturę.
- Bo my ten no chciałem się schylić i mi wtedy coś strzeliło. - tłumaczył się siatkarz.
- Ten no, ale jak to dokładnie się stało?- dopytywał lekarz.
Jego ciekawość nie była motywowana chęcią dowiedzenia się, co też ta dwójka wyrabiała w pokoju będąc sam na sam. Był dorosłym facetem i wiedział, że krew nie woda a majtki nie pokrzywy skoro zaś ma to Zbyszkowi pomóc to niech sobie chłopak pofigluje, tylko zazwyczaj od takich harców nie łamią się kręgosłupy.
- No bo my no ten no tego i ja tego nachyliłem się i łup! - teraz to Zbigniew przybrał ceglaną barwę na swym licu.
- Całowaliśmy się, Zbyszek nachylił się nade mną i strzeliło mu w plecach! - odpowiedziała w końcu Marian.
Doktor Sokal uśmiechnął się pod wąsem, zastrzygł brwiami i pochylił się nad torbą lekarską by poszukać zastrzyków. W końcu wyszperał w jej czeluściach ampułkę ze specyfikiem mającym przynieść ulgę cierpiącemu Romeo.
- Zbysiu ściągnę ci teraz spodnie do połowy masztu i dostaniesz zastrzyk, powinno puścić. - zanim Bartman zdążył się zorientować doktor niczym fachowa pigulara wbił mu w lewy półdupek igłę z lekiem przeciwbólowym i rozkurczowym.
Bartman czując jak rozkurczająca ciecz rozrywa od środka tkanki jego zadka, rozdarł się głośniej niż syrena pożarowa. Tłumek zebrany na hotelowym korytarzu, który nie rozszedł się nawet na polecenie Oskara Kaczmarczyka, zamilkł w niemym oczekiwaniu co wydarzy się dalej.
- Czuje się jak wtedy gdy Iwona rodziła Sebastiana. - rzekł Igła ze zgrozą.
- Myśle, że żadna z położnic nie krzyczy tak jak Bartman. - zachichotał Kłos majstrując coś w swojej komórce.
Tak naprawdę obrabiał zdjęcie Zbysza i Marian tak żeby była nutka tajemnicy, ale jednocześnie wiadomo było kogo przyłapano in flagranti. Po chwili zdał relację z wydarzenia(omijając pewne szczegóły) po czym wysłał razem ze zdjęciem do redakcji Ptysiów.net.
Na sam koniec podpisał się swoim stałym pseudonimem Złotowłosa i czekał na szum w internecie. A co niech sobie Zbysiu pocierpi za te wszystkie lata, kiedy zachowywał się jak nadęty, cwaniacki bufon.
Tymczasem doktor Sokal wyszedł do zgromadzonego ludu z szerokim, pełnym ulgi uśmiechem na okrągłej twarzy.
- Pacjent ma się dobrze i jeśli chcecie dostać niebieskie tableteczki na spanie to proszę rozejść się do pokojów!- ogłosił wszem i wobec.
- A co właściwie dolega naszemu amantowi?- zapytał Fabian. - Nie zarażę się?
- To nie ebola Fabianku więc za chwilę śmiało możesz wejść do pokoju. - rzekł doktor - Zbyszek miał skurcz międzykręgowy, dostał zastrzyk i będzie żył. Jutro zrobimy mu jeszcze tomograf żeby mieć pewność czy to nie jakaś przypadłość neurologiczna.
- Półfinał za pasem a ten się rozkłada. - rzekł ktoś z tłumu
- Kto inny się rozkładał mam wrażenie. - zaśmiał się złośliwie Karol.
- Kłos przeginasz. - odezwał się Możdżonek. - Nie twoja sprawa co oni tam robili.
- Zbyszek na pewno fiku miki małpki Kiki. - Winiar ubawił się swoim dowcipem.
Po jakimś czasie towarzystwu w końcu znudziło się wystawanie pod pokojem Fabiana i Zbigniewa. Ruda odczekała jakiś czas, upewniwszy się że Zibi ułożony na brzuchu zasnął po działaniu leków, postanowiła cichaczem wychylić się z pokoju. Przed drzwiami natknęła się tylko na Drzyzgę, który był tak zmęczony że jedyne o czym marzył to położenie się spać. Jagna wysłała Marian sms'a w którym oświadczyła, że nie ma czasu czekać na rudą w nieskończoność i jedzie do góry przespać się kilka godzin.
Panna Bachledówna- Helin niczym szpieg przemknęła przez uśpione korytarze łódzkiego hotelu, by potem, z mieszanymi uczuciami paść na łóżko w dzielonym z Jagną pokoju. Nie wiedziała jednak, że rozrywki tego wieczoru będą się ciągnąć dalej.
Dowiedziała się o tym rano, w hotelowej restauracji, w której jadły z Jagną śniadanie. Jagna, grzebiąca leniwie w komórce, zakrztusiła się nagle spożywanymi akurat płatkami kukurydzianymi na mleku, oderwała Marian od ust tosta z szynką i pomidorkiem i podsunęła jej pod nos swój telefon.
- Patrz!- wycharczała. - Popatrz!
- Czyś ty oszalała?! - zaprotestowała Marian energicznie. - Nie wal mnie tym telefonem w nos, nosem nie patrzę!
- Na ekran patrz, idiotko! - odparła Jagna, odzyskawszy oddech. - To Ptysie!
Marian odsunęła nieco jej rękę, popatrzyła i skamieniała.
Na ekranie komórki widniało zdjęcie pokazujące Zbyszka, z wykrzywioną bólem twarzy, leżącego na niej samej. Jej gęba, czerwona jak pomidor i otoczona potarganymi włosami była wyraźnie widoczna pod ramieniem Zibiego. Fotografia owa, opatrzona jadowitym komentarzem, zamieszczona została w serwisie Ptysie.net.
- Zabiję skurwysyna - oznajmiła strasznym głosem Marian.
- Zibiego? - zdumiała się Jagna.
- Ale gdzie tam Zibiego! - ruda machnęła niecierpliwie dłonią. - Kłosa! To on strzelił nam focię i komuś dał!
- Czekaj no, ja się zaraz wszystkiego dowiem, tylko pogadam z Andrzejem - oznajmiła Jagna.
Pomaszerowała na stronę, wybierając numer do Wrony, który wraz z innymi siatkarzami śniadał w osobnej jadalni. Zanim wróciła Marian zdążyła pożreć trzy tosty, gniew bowiem wzmagał jej apetyt, wypić dzbanek kawy i obmyślić kilka rodzajów tortur jakie chętnie zadałaby Karolowi.
Wysłuchawszy relacji Jagny z rozmowy z Wroną, Marian sama sięgnęła po telefon, by zadzwonić do Zbyszka.
- Nie teraz! - Zibi ryknął w słuchawkę jak hamletowski łoś. - Muszę zabić tego skurwysyna!
- A, to już wiesz - domyśliła się Marian.
- No jasne, że wiem, trudno żebym nie wiedział, skoro połowa chłopaków leży ze śmiechu pod stołami! - zawył. - Taki mu wpierdol spuszczę, że go Irenka nie rozpozna!
- Zbysiu kochany, wstrzymaj się - rzekła Marian głosem słowiczym. - Wiem, że twój męski honor pcha cię teraz do czynów gwałtownych i szanuję to, ale nie tłucz go.
W słuchawce rozległo się wściekłe sapnięcie.
- Ma mu to ujść płazem? - zawarczał Zbigniew z furią. - Po moim trupie!
- Zbysiu, ja sobie stanowczo nie życzę twojego trupa - kląskała Marian. - I uwierz mi, nie ujdzie mu płazem. Jeśli zrobisz to, co mówię, będzie błagał o litość!
- Naprawdę? - Bartman jakby się wypogodził.
- Naprawdę. A teraz słuchaj...
Jagna, przysłuchując się jak przyjaciółka wyłuszcza szczwany plan Zbyszkowi, kończyła śniadanie. Nie chciałaby być teraz w skórze Kłosa. Za nic w świecie!
Po śniadanku siatkarze zwinęli swoje manele, zapakowali się w autokar i ruszyli w podróż do Katowic, gdzie miała rozegrać się faza finałowa. Przeciwnikiem naszej reprezentacji mieli byc w półfinale Niemcy, nie mogący się wylegitymować osiągnięciami w siatce i dlatego nieco lekceważeni przez polskie media, nasza kadra jednak podchodziła do meczu półfinałowego z pełną koncentracją i respektem dla rywala. Ostatecznie nikt nie trafia do półfinału z łapanki.
Polacy zaczęli nieźle, wygrali pierwszego seta, w drugim jednak zrobiło się już ciężko. Mało brakowało, a skończyłby się przegraną Polaków, gdyby nie Wlazły, który zdołał odbić uciekającą w trybuny po źle przyjętej zagrywce piłkę, za pomocą futbolowej przewrotki. Potem błąd Niemców i set został uratowany.
Wtopiliśmy za to w następnym. Pot kroplisty zrosił czoła kibicom, załodze ławki rezerwowych i trenerowi Antidze, a wszyscy połączyli się w bezgłośniej modlitwie, żeby nie było znowu tiebreaka, bo tego by nikt nerwowo nie wytrzymał. Bogu najwyraźniej był na linii, bo próśb wysłuchał i zesłał polskiej ekipie zwycięstwo w czwartym secie, oznaczające wygraną w meczu trzy do jednego. Finał był nasz!
Ekipa udała się do hotelu niemożliwie zmęczona, ale w znakomitych nastrojach. Nawet Zibi uśmiechając się szatańsko, przejął boomboxa i zabawił się w didżeja, rozkręcając na pokładzie autokaru coś w rodzaju niedużej imprezki.
Po kolacji Karol doszedł do wniosku, że musi jeszcze wskoczyć pod prysznic, co też wykonał. Wrona gdzieś zniknął, ale na to Kłos uwagi nie zwrócił, zakładając, że kumpel pewnie poszedł się migdalić z Jagną.
Raźno pogwizdując rozebrał się do naga, stanął w kabinie, po czym uruchomił rozmaite masujące funkcje urządzenia, pozwalając wodzie bić, chłostać i uderzać w jego obolałe od ciężkiej pracy mięśnie. To było tak przyjemne, że gdyby był kotem na pewno zacząłby mruczeć.
Okręciwszy biodra nonszalancko ręcznikiem wyszedł z łazienki i zamarł. Wrony wciąż nie było, ale nie to wbiło Karola w stupor. Otóż na jego łóżku przeciągała się właśnie rozkosznie brunetka w wieku czterdzieści plus, z twarzą zbotoksowaną na sztywno, którą to twarzą usiłowała robić erotyczny dziobek. Do niego!
- Cześć Karolku! - zamruczała i w tym momencie Kłos uświadomił sobie, że ją zna. Z telewizji mianowicie, była to bowiem znana prezenterka programów śniadaniowych, niejaka Kasia Białorusin. - To co, uczcimy zwycięstwo?
- Ale jakie uczcimy, proszę pani, to jest jakieś nieporozumienie! - pisnął Karol.
- Nie bądź taki niewinny - Kasia Białorusin wstała, posyłając mu spojrzenie spod rzęs. - To znaczy to słodkie nawet jest, mówiłam Marysi, że wolałabym Antigę, jest taki ummmm... szlachetny, ale z ciebie też jest słodki pysio... Więc skoro jesteś chętny...
Podeszła do Karola, on cofnął się i wyrżnął plecami w drzwi łazienki.
- Nie, ja nie, ja... AAAAAAAAAAAAAA! - wrzasnął cienkim głosem, wyplątał się z objęć Kasi i uciekł na korytarz, nie zauważywszy nawet, że zachłanna rączka pani redaktor rozebrała go z ręcznika.
Na korytarzu jednak też nie było bezpiecznie.
- Uśmiech, Kłosiu! - rzekł szyderczo Bartman, robiąc zdjęcie smartfonem. Zza jego ramienia wyjrzała, paskudnie się uśmiechając, Marian.
Kłos odruchowo zasłonił dłońmi klejnoty.
- Co wy...? Za co...? - wyjąkał.
Filmujący całe zajście zza rogu Igła prawie tarzał się ze śmiechu. Domyślił się po minie Bartmana rano, że coś będzie grane i postanowił czuwać w okolicy pokoju Karola, tak na wszelki wypadek.
- Ty się jeszcze pytasz za co? - zapytała Marian groźnie. - Ty się jeszcze pytasz?!
- To ty na mnie napuściłaś tę potworę? - Karol wybałuszył oczy. - Zabierz ją stamtąd!
- Zastanowię się - ruda założyła ramiona na piersi i spojrzała w sufit.
- Zbychu, zrób jej coś! - jęknął Kłos. - Niech ona zabierze to rozerotyzowane pudło z mojego pokoju!
- Popieram - rzekł Wrona, wyłaniając się zza rogu wraz z Jagną, - Chciałbym pospać.
- O, Krzysiu - zdziwiła się niewinnie Ignaczakówna, wypychając kuzyna z ukrycia. - Sfilmowałeś to wszystko?
- Jak tego nie skasujesz, wsadzę ci tę kamerę w dupsko! - rozdarł się Karol desperacko.
- Karooooolku? - Kasia Białorusin wystawiła głowę z pokoju. - No chodź do Ka... Ojej.
Potoczyła wzrokiem po zgromadzeniu w korytarzu.
- Co tu się dzieje?
- Kasiu, zaszło małe nieporozumienie - rzekła słodko Marian. - Chyba mnie źle zrozumiałaś...
Odprowadziła prezenterkę na bok i konferowała z nią przez dłuższą chwilę. Ta, rzucała pełne zawodu spojrzenia na Karola, ale pod wpływem jakiegoś argumentu się rozpromieniła i zgodziła się odejść.
- Poszła - westchnął Kłos, wchodząc do pokoju. Całe zgromadzenie władowało się w ślad za nim.
- Poszła, ale masz jej udzielić wywiadu po mistrzostwach - odparła Marian ze złośliwą uciechą.
- A dajcie mi gacie założyć! - Karol wyszarpnął garderobę z walizki.
Zebrani odwrócili się na chwilę, zwłaszcza tyczyło to dam i po chwili Kłos siedział ubrany na łóżku i podziwiał sam siebie na Ptysiach.
- Marian zabije cię za to zdjęcie!- syknął Karol wpatrując się w swoje roznegliżowane zdjęcie przerobione tak, że wstyd zasłaniała mu tylko sparklująca gwiazdka.
- Nie strasz nie strasz bo się posrasz. - odpowiedziała Marian nic nie robiąc sobie z wyrzutów środkowego. - Trzeba było nie pisać na ptysie donosu o mnie i Bartmanie.
- Ja nic nie pisałem! - żąchnął się Kłos.
- Złotowłosa to twój nick, Andrzej cię sprzedał.
- Jak mogłeś?!- zawył do przyjaciela.
Wrona uśmiechnął się pod wąsem.
- Zagrałeś poniżej pasa, amigo. Marian wydusiła to ze mnie na torturach.
- O mały włos widziałem złotowłosej...kłos...- zarecholił Igła, który razem ze swoim szklanym okiem był świadkiem cyknięcia Karolowi gołej foci na hotelowym korytarzu.
W dniu finału Ptysie zawrzały nowym newsem a właściwie relacją użytkowniczki "Ruda_tańczy_jak_szalona" i gołemu Kłosowi. Fanki nie potrafiły się zdecydować czy są zachwycone czy raczej oburzone tą fotografią. Ola, dziewczyna Karola raczej nie była pod wrażeniem swojego chłopaka paradującego po hotelowym korytarzu jak go Pan Bóg stworzył, ale Karol zdołał się jakoś sensownie wytłumaczyć.
Dwie godziny przed finałem dziewczyny/narzeczone i żony siatkarzy oraz ich rodziny powoli zmierzali do Spodka by tam być częścią historycznej chwili. Chyba nie było w kraju człowieka, który nie trzymałby kciuków za reprezentację. A w sztabie i wśród zawodników zapanowała cisza przed burzą, każdy relaksował się na własny sposób odcinając myśli od oczekiwań Polaków.
Andrzej leżał jeszcze na łóżku myśląc o tym, że chociaż nie zagra w meczu ani też nie stanie w kwadracie dla rezerwowych, to i tak czuje się jakby za chwilę miało się spełnić marzenie jego życia.
Cóż więcej chcieć? Jest przy nim kobieta, którą kocha i z którą będzie miał dziecko w dodatku mistrzostwo jest na wyciągnięcie ręki.
Podczas gdy Andrzej rozmyślał o życiu, Igła pracowicie sklejał filmik w którym razem ze swoim przyjacielem Gyiorgim Grozerem przepowiadają jak rozdzielą się medale. Pierwsza część wróżby już się spełniła Niemcy wygrali z Francuzami mecz o trzecie miejsce. Teraz tylko trzeba rozwalić Brazylijczyków i wszystko będzie dobrze. Krzysiek nie miał za złe Stefanowi tego, że przez większość turnieju, on musiał latać po studiach a boisko gryzł Zati. Należało się chłopakowi i on Igła był dumny z tego, że ma godnego zastępcę i nie będzie musiał się martwić o przyszłość reprezentacji.
Z błękitnych oczu libero popłynęła pojedyncza łza wzruszenia, którą szybko starł klikając jednocześnie guzik uploade. Taka chwila nie powtórzy się już nigdy więcej, gdyż to ostatni turniej w jego karierze.
Wreszcie wybiła godzina rozpoczęcia meczu.
- Ja nie wytrzymam, niech oni to wreszcie wygrają, bo się zesram z nerwów! - wyjęczała Marian, łapiąc się kurczowo dolnej krawędzi siedzenia.
Jagna spojrzała na swą zazwyczaj opanowaną przyjaciółkę ze zdumieniem.
- Ty, ja tu jestem w ciąży i szaleję, pamiętasz? - zapytała.
- Cicho! Do kibica mówisz! - odparła Marian. - A teraz wstawaj, hymn będzie!
Darła się przy tym hymnie jak nigdy w życiu. Jagna śpiewała nieco ciszej, acz równeż z sercem, wpisując się w wielotysięczny chór kibicowskich gardeł.
No i się zaczęło.
Pierwszego seta przegraliśmy, a Marian ze zdenerwowania niemal wyrwała swoje krzesełko z mocowań, klnąc na czym świat stoi.
W drugim secie jednak nasi chłopcy pokazali, że nie tak łatwo ich złamać. Zaczęła się regularna młócka Kanarków, opływających potem i coraz mniej pewnych siebie. Drugi set, wyrównanie, trzeci set, polskie prowadzenie dwa jeden, czwarty set...
To było coś. Przegrywaliśmy 17:20, wszystko wskazywało na tiebreak, a panowie znienacka wzięli i odbili się od dna. Zaczęli punktować jak maszyny i wreszcie stało się.
- Trzy!...
- Dwa!...
- Jeden!...
Piłka poleciała na stronę Brazylijczyków, którzy nie zdołali odebrać. Sala rozbrzmiała radosnym rykiem, emitowanym przez kilka tysięcy gardeł, na parkiet wbiegli trenerzy, działacze i rezerwowi.
Polskie mistrzostwo stało się faktem.
Żony i narzeczone wpadły na boisko, całując i ściskając swoich mężczyzn. Jagna wpadła z impatem w ramiona Wrony, który zamiótł nią dookoła jak piórkiem. Kątem oka odnotowała Zbyszka, całującego się z Marian tak, jakby świat miał za chwilę ulec zagładzie.
Potem była dekoracja, nagrana przez Igłę, który kręcił nawet na podium, gdyż prawdziwy operator nigdy nie rozstaje się z kamerą. Były łzy wzruszenia, był śmiech, była wielka feta.
Wreszcie jednak nastał czas, aby udać się na spoczynek, przy czym większość złotych medalistów zmierzała do łóżek krokiem mniej lub bardziej chwiejnym, w końcu zwycięstwo należało uczcić. Towarzyszyli im rozradowani koledzy z innych reprezentacji, Igłę do pokoju na przykład holował czkający i zapewniający w dwóch językach o dozgonnej przyjaźni Grozer. Krokiem najzupełniej prostym przemieszczał się wyłącznie Marcin Możdżonek, który po prostu nie miał w zwyczaju nadużywać spirytualiów.
Wronę holowała do pokoju, małżeńskiego apartamentu wynajętego na tę okazję, Jagna, osobiście i własnoręcznie. Kłos spragniony był prywatności z Oleńką, więc nie protestował, a Marian przepadła gdzieś razem z Zibim. Andrzej tryskał entuzjazmem i robił to bardzo głośno, dał się jednak zaholować do pokoju i posadzić na łóżku. Tam go zostawiwszy Jagna poszła się umyć.
Nocne oblucje zajęły jej nie dłużej niż piętnaście minut, gdyż ze zmęczenia ograniczyła się tylko do szybiego prysznica, mycia zębów i demakijażu. Wysuszywszy się, włożyła na siebie satynową koszulkę nocną w kolorze złota. Kupiła ją wczoraj mając przeczucie, że chłopcy wygrają złoto i będzie mogła poświętować z Andrzejem. Psiknąwszy się mgiełką ukochanych perfum ruszyła do pokoju. Otworzywszy drzwi wysunęła się z łazienki w kuszącej pozie, zaraz jednak zamarła w niej niczym żona biblijnego Lota.
Obiekt jej uwielbienia jak gdyby nigdy nic stał przy oknie balkonowym i rozbierał się przy nim kręcąc tyłkiem jakby był bohaterem filmu Magic Mike.
Złoty medal lśnił na jego obnażonej piersi a głupkowaty wyraz twarzy wskazywał na to, że jak ona się kąpała on jeszcze coś sobie łyknął.
- Wrona!- krzyknęła , on zaś szybkim ruchem zasunął roletę.
- Tak skarbie?- odwrócił się do niej z szerokim uśmiechem.
- Robisz striptiz przy oknie? Na mózg ci padło? A gdyby ktoś tam stał?- zapytała oburzona.
- A kto miał stać? Jest czwarta nad ranem skarbie. - zaśmiał się cicho. - Wszystkie faneczki poszły spać...- ruszył w jej stronę, łapiąc ją wpół i przyciskając do owłosionej piersi. Jagna poczuła na dekolcie chłód metalu z którego był wykonany medal MŚ.
Wrona wpił się w usta Ignaczakówny tak jakby nie całowali się całe wieki a tak nie było, gdyż pół imprezy spędzili zassani w uścisku. Całując się dobrnęli do łóżka, Andrzej zdarł z siebie firmowe gatki i już przymierzał się do ściągnięcia z Jagny satynowej koszulki, górując nad nią niczym posąg, gdy medal nadal wiszący na jego szyi prawie wybił dziewczynie oko.
Tego już było za wiele...
- Złotko mam na ciebie ochotę!- rzekł zionąc jej do ucha niczym podpity Romeo. - Już mi sto...
- A ja mam wrażenie, że chcesz spać raczej z tym złotkiem. - Jagna wysunęła się z pod niego gasząc światło i zakopując się pod kołdrą na swojej stronie łóżka.
Nastrój zgasł jak zdmuchnięty. Jagna z trudem powstrzymywała się przed wyjściem na korytarz i wyciem ze złości, miała nadzieję że ten incydent był jednorazowy i Wronie naprawdę nic nie odbiło.
__________________________________________________________________
Musicie nam wybaczyć opóźnienia na wszystkich blogach. Rozdział na Run miałyśmy napisany do połowy już w sobotę dlatego wzięłyśmy to na pierwszy ogień. Na Julce coś pojawi się jutro lub w czwartek a w weekend posiedzimy nad Pełnią... Mamy nadzieję, że Wam się podoba.
Miłego czytania F i M :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nareszcie się doczekałam! :D
OdpowiedzUsuńChyba najbardziej rozwaliła mnie postać Kingi Białorusin i nawiązanie do zdjęć rozbierającego się Andrzeja w hotelu :D
Warto czekać
OdpowiedzUsuńhahaha nie mogę z tego ptysie.net :)
OdpowiedzUsuńrodzial jak zwykle wspanialy :)
Zemsta Marian była słodka :P Wpaść w sidła Kasi Białorusin raczej nie jest najprzyjemniejszym doświadczeniem, ale nasz Złoty Kłosik nagrabił sobie puszczając w obieg zdjęcie Zibiego i Rudej w dwuznacznej pozie ;)
OdpowiedzUsuńCudownie było jeszcze raz wrócić wspomnieniami do 21 września! Trudno będzie powtórzyć tak wspaniały turniej, i nie chodzi o wynik sportowy, ale przede wszystkim tę niesamowitą atmosferę.
Wszystkie faneczki poszły spać? A żeby się jeszcze nasz Endrju nie zdziwił! :D
Pozdrawiam :)
Se**,Se**,Se**,Se**,Se**, pisz dłużej i szybciej plisssska ;*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJestem ogromną fanką Andrew, ALE ostatnio coraz więcej zaczynam myśleć o Bartmanie :D No nie wiem, nie wiem :D Uwielbiam takie dłuuugie rozdziały <3 Chyba sama muszę się nauczyć takich pisać :) Postanowiłam dołączyć do wronomaniaków, więc zapraszam w wolnej chwili do mnie: http://romantic-monday.blogspot.com/ i jeżeli pozwalacie dodam Was do moich linków :)
OdpowiedzUsuńCzekamy i czekamy a nowego rozdziału nie ma :(
OdpowiedzUsuńEch ten Wrona! Odleciał nam chłopak! :D Ale mam nadzieję, że trasy nie zmylił do końca i przestanie mu odpieprzać.
OdpowiedzUsuńZłotowłosa w akcji mnie rozwaliła, ale Kasia Białorusin podbija stawkę razem z Marian! :)
Ptysie.net. Wszystkie oponki tam chyba są! :D
Czekam na kolejny!
Pozdro600 :**
Przepraszam za zaległości :(
OdpowiedzUsuńEj! Te Ptysie.net to dla mnie takie Ciacha.net i aż mi się przykro zrobiło, bo sobie przypomniałam, że CIACH JUŻ NIE MA! :((
Jak ja się mimo wszystko cieszę, że ZŁOTOWŁOSA została zdemaskowana i skończą się te wszystkie kompromitujące zdjęcia zamieszczane w internecie, jakoby fanki już więcej się nie cieszyły jak szczerbaty do sucharów :P
JA to się wcale nie dziwię Ignaczakowej, że po tym, jak oberwała medalem, strzeliła focha na Andrzeja, należało mu się, takiego złota się do łózka nie wnosi :P
No a doktor Sokal to wspaniały człowiek :D
Całuję :*
Kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńWłaśnie dziewczyny, kiedy nowy rozdział? Za tydzień minie miesiąc, a tu cisza ;(
OdpowiedzUsuńCasino Las Vegas, NV - MapYRO
OdpowiedzUsuńFind Casino Las Vegas, NV, 동두천 출장샵 United States - MapYRO's 시흥 출장샵 real-time driving 의왕 출장마사지 directions and road 동해 출장샵 conditions for this 제주도 출장샵 hotel. Realtime driving directions to